— Dużo dziergać, konkretniej przedłużać szalik i ewentualnie coś wyszydełkuję z resztek. — Spojrzałam na materiał oplątany wokół szyi dziewczyny. Już był dłuższy od niej, a chciała go jeszcze przedłużać? No cóż, nie będę oceniać zajęć innych, ja większość czasu spędzałam za sztalugą. Pel grzebała w skrzynce, szukając odpowiedniego odcienia. Ładny miała ten szalik, taki kolorowy i radosny. Kto wie, może by mi też coś zrobiła jakbym ładnie poprosiła? — A ty co malujesz? — spytała, podnosząc się z jasnoniebieskim barwnikiem w ręce. Dobrze będzie się komponował z fioletowym, którym teraz miała wykończony szalik.
— Różnie, chociaż najczęściej krajobrazy, szczególnie kwiaty, portrety raczej rzadko. — Spojrzałam na uroczą białą główkę i pomyślałam, że, pomimo moich niechęci do malowania ludzi, to nawet fajnie byłoby spróbować ją kiedyś namalować. Pelargonija. Miała takie ładne imię. Bardzo jej pasowało.
— Nigdy nie próbowałam dziergać. — Przyznałam się, tym samym myśląc, że to na pewno bardzo dużo pracy i na samą myśl o siedzeniu godzinami z patykiem i sznurkiem w ręku, chciałam ziewnąć. Chociaż jakby tak usiąść z herbatką i miłym towarzystwem, to w sumie czemu nie. Tylko jeszcze musiałabym znaleźć kogoś kto zechciałby mi pomóc. — Może zostaniesz tutaj? Posiedzimy razem? — spytałam z uśmiechem, lecz po chwili uświadomiłam sobie, że zabałaganiona sala artystyczna raczej nie zachęcała.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz