wtorek, 10 października 2017

Od Van, CD Hera

— A jak ma być? — prychnęła, najwyraźniej niezadowolona z mojego pytania. — Po staremu, w kraju czeka na niego ładnie ułożona dziewczyna, chyba nawet kuzynka jednej z moich starych koleżanek po debiutach. — Ach tak, jeszcze do siebie wrócą, ja byłam o tym przekonana. — Za to mam rozrywkę dla nas na ten tydzień, dostałam pocztą całą stertę awansów do rozpatrzenia, możemy po komentować, jak bardzo muszą być szaleni — Napchała sobie ryżu do buzi, podczas gdy ja niemal parsknęłam śmiechem, wyobrażając sobie, jak siedzimy na kanapie, przeglądając koperty i turlając się po podłodze ze śmiechu. Cieszyłam się, że przeprowadziłam się do Hery. Było miło i przyjemnie, poza tym rodzice czerwonowłosej za wszystko płacili, a mieszkanie było niemałe. Dobrze, że był już piątek. Szykował się spokojny weekend, jeden z cieplejszych po zimie.
— O nie, dużo tego dostałaś? — Odparłam ze śmiechem, próbując nie rozsypać wszędzie ryżu. Jeszcze mi się do włosów dostanie, a wyjmowanie tego z gęstych loków było okropne. Spojrzałam z zazdrością na czerwone paznokcie Hery. Moje od dawna nie widziały lakieru, nie chciało mi się, wolałam malować na płótnie. — A nie zechciałabyś może pomalować mi paznokci w weekend? — Choć lewa ręka szła mi całkiem nieźle, to z prawą nie dawałam sobie rady. Moja współlokatorka za to doszła w tym już do mistrzostwa. Nieraz przed szkołą wymyślała sobie, że chce jednak inny kolor, więc raz-dwa zmywała lakier i malowała innym. A to, że schnął trochę szybciej za sprawę małych płomyczków to już tam.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

.
.
.
.
.
.
template by oreuis