wtorek, 10 października 2017

Od Aureliona, CD Pel

Wygląda na to, że jeśli utrzymamy dobre relacje, ba, nawet je polepszymy, to zyskam dobrą znajomą na cały okres edukacji. Uśmiechnąłem się w duchu. Spędzenie tych trzech lat z kimś znacząco mnie pocieszało i poprawiało humor. Wizja tego dziwnego szkolnictwa już tak nie raziła po oczach, a nawet zaczynała mnie do siebie przekonywać.
Gdy dziewczyna kończyła już drugi kubek, ja nie byłem nawet w połowie pierwszego. Podziwiałem jej tempo, pojemność żołądka i odporność na poparzenia, cholera, ja po dwóch łykach mam cały układ, od gardła, do żołądka, do wymiany. Napój był przyjemny, dopóki nie podrażnił ci tkanek do punktu, gdzie miałeś ochotę wyciąć sobie język na żywca.
— ... masz rodzeństwo? — Spytała nagle. Jej mina automatycznie się zmieniła na tę, która wręcz krzyczała "Dlaczego ja to zrobiłam?". Uśmiechnąłem się i po dokończeniu przez nią kwestii, pokręciłem głową, zerkając na palce zaciśnięte na kubku. Przez to, jak drobna i "biała" była, dziewczyna sprawiała wrażenie wiecznie zmarzniętej. Herbata ogrzewająca to delikatne ciałko brzmiała sensownie, chociaż piła ją dlatego, że ją lubiła, a nie musiała... chyba.
— Jestem cudownym, jedynym w swoim rodzaju, egoistycznym jedynakiem. — Machnąłem ogonem, kaszlnąłem, uśmiechnąłem się do nastolatki. Pokiwała głową ze zrozumieniem.
W zwyczaju każdej osoby istnieje odpowiedzenie na pytanie kwestią "A ty?". Chęć dowiedzenia się o kimś tego samego, co on dowiedział się właśnie o tobie. Sam też tak miałem poczynić, ale wraz z rozchyleniem warg, zaczerpnięciem delikatnego wdechu, kita szarpnęła. Mocno, nagle, zuchwale, wybijając mnie z rytmu i ciągnąc do tyłu. Brakowało, żebym dostał od niej w kark. Zmarszczyłem brwi i odwróciłem się do dziewczyny. Ponowny ruch warg, kolejne trzepnięcie, jakby ciało wręcz wołało o to, żebym nie zadawał tego pytania. Nie teraz. Przypadek? Nie sądzę. Jedenasty zmysł? Może. Hotel? Drivado.
— Jakim cudem pochłaniasz takie ilości herbaty, kobieto, ja jeszcze kubka nie dokończyłem, a ty? — Zaśmiałem się głośno, widząc, że Jaśmin [nie wiem, czy mogę tak ją nazywać głośno, w końcu to pseudonim nadany przez rodzinę, ja tą rodziną nie jestem] sięga po kolejną dolewkę. Trzecia? Może czwarta? Nie liczyłem.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

.
.
.
.
.
.
template by oreuis