wtorek, 31 października 2017

Od Rishimy, CD Van

— Hej, spokojnie. Mów co uważasz, nawet jeżeli to niestosowny. W końcu po to tu jestem, żeby cię wysłuchać — odpowiedziała Vanilia, jakby w ogóle nie rozumiała wagi słów, które z jakiegoś powodu znalazły się na końcu mojego języka w najbardziej nieodpowiednim momencie.
Nagle dziewczyna chwyciła mnie za rękę i pociągnęła w całkiem inne miejsce, właściwie wbrew mojej woli. Usadziła na krześle, sobie dostawiła drugie.
— Mam dwie starsze siostry, i chociaż nie mam z nimi najlepszego kontaktu, to nie wyobrażam sobie życia bez nich. Bardzo ci współczuję — mówiła ciemnowłosa.
Współczucie. Bardzo współczuję. Podobne słowa już dawno przestały mieć dla mnie jakąkolwiek wartość. Może i współczuli, ale nikt nie doświadczył tego samego co ja. Nikt nie żył w ciągłym strachu, spoglądając ciągle na upływajacy czas. A ubywało go z każdą sekundą, piasek powoli się sypał. Wyglądało na to, że wszystko dokona się kilka miesięcy przed ukończeniem Atlanckiej Uczelni.
— Odpuśćmy sobie już na dzisiaj rysowanie — rzuciła dziewczyna, w tym samym momencie podając mi szklankę z wodą. — Napij się. Jak chcesz, to opowiadaj, jak nie, to do niczego nie zmuszam.
— To nie jest tak, że nie chcę... — mruknęłam. — Ale nie mogę. Śmierć siostry jest związana z czymś jeszcze. Nawet rodzina nie wie, dlatego powiedziałam, że to gorsze, niż umrzeć... — Wbiłam wzrok w podłogę. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

.
.
.
.
.
.
template by oreuis