poniedziałek, 9 października 2017

Od Pelagoniji, CD Aurelion

To nie tak, że miałam zamiar od początku biec, to po prostu jakoś wyszło w drodze do akademika, do którego wpadliśmy jak wichura i równie szybko wbiegliśmy po schodach na ostatnie piętro. Uśmiechnąwszy się szeroko, spojrzałam na Aurelka i położyłam dłoń na klamce.
— Jaka? — spytałam. Ostatnio wziął jaśminową, ale tym razem mógł chcieć inną, a ja nie miałam zamiaru bawić się we wróżbitę i zgadywać na ślepo, bo jeszcze bym go otruła.
— Zaskocz mnie.
...Oh. Otworzyłam drzwi, patrząc przed siebie w zamyśleniu i równie nieobecna weszłam do pokoju, pozwalając swojemu ciału ruszać się automatycznie, gdy myśli wędrowały gdzie indziej. Zaskoczyć? Powoli podeszłam do swojego plecaka, w którym chowałam zestaw szczęścia. Wyciągnęłam dwa kubki i czajniczek, który napełniłam wodą. Ugh, zaskoczenie miało wiele wad. Przecież mogłabym go otruć nieumyślnie. Nastawiłam wodę, po czym zabrałam się za przejrzenie opakowań herbat, mimo że tak naprawdę nie patrzyłam na nie. Postukałam palcem w pudełko, mrużąc oczy i wrzuciłam torebki do kubków, po czym zalałam wrzątkiem.
— Pomarańczowa z cynamonem i imbirem — wymamrotałam z niepewnym uśmiechem, podając mu naczynie z gorącym naparem. Sama przyłożyłam kubek do policzka, ciesząc się z ciepła, a jednocześnie czekając aż herbata ostygnie. I zerkałam na Aurelka, zastanawiając się, czy będzie mu smakować.
— Czym się interesujesz, Hor... — Ugryzłam się w język, zanim powiedziałam nazwę kwiatka. Było blisko. — Aurelionie?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

.
.
.
.
.
.
template by oreuis