Nos już prawie w normie, chociaż nadal nie byłem w stanie swobodnie używać go do oddychania. W związku z tym wszędzie paradowałem z idiotycznie otwartymi ustami, przez co wyglądałem jak kretyn, a może i jeszcze gorzej. Wszystko wkurwiało, nie było ochoty na rozmawianie z kimkolwiek, a jedynym hobby stało się rzucanie wrogich spojrzeń i irytowanie fioletowo-włosej, która, chcąc czy nie chcąc, musiała udzielać mi swojego konta.
Śpiąca Królewna ponoć się obudziła, jakiś nauczyciel okazał się inny, niż wszyscy myśleli. Nic, co naprawdę mogłoby kogokolwiek zainteresować. No, ewentualnie pierwsza z wiadomości jakkolwiek się przydawała, ale na ten moment wolałem pozostać po tej biernej stronie. Cóż, wolałem zachować wszystkie zęby. Agresywny idiota.
Na dworze od dłuższego czasu utrzymywała się dziwnie ładna pogoda, co oznaczało, że niewiele zostało do jej całkowitej zmiany. Psychicznie można było zacząć się już przygotowywać na najpewniej hektolitry wody lejące się całymi dniami z nieba.
Raz jeszcze wyjrzałem przez okno, kiedy moją uwagę odwróciła osoba, która zwinnie przemknęła obok mnie, najwyraźniej chcąc pozostać niezauważoną.
— Nikt ci nie mówił, że nie przebywa się w tym samym miejscu co ja? — warknąłem w jej stronę. — Kurduplu — dodałem, śmiejąc się w myślach. W praktyce nie mogłem sobie na to pozwolić, co najwyżej szybko zabrakłoby mi tchu.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz