Dziewczyna podniosła się w końcu z łóżka, ale szkoda została wyrządzona. Spojrzałem na wygniecioną pościel, cuchnącą aktualnie perfumami małolaty.
— Może i nie moja, ale ja chcę o ciebie dbać i po prostu daję ci przyjacielskie rady. Po prostu się ogól, lepiej na tym wyjdziesz — oświadczył, wzruszając ramionami. — Kochany — tu spojrzała mi w oczy — nie wierzę, że jesteś ślepy. Może i ignorujesz pewne fakty czy szczegóły, ale wzrok masz doskonały — stwierdziła, podchodząc krok bliżej. — Jesteś oblegany, doskonale o tym wiesz, chociaż udajesz, że nie wiesz. Jak jakieś chore trofeum, co trochę mnie brzydzi, bo każda do ciebie lgnie, bo inne do ciebie lgną. Ciąg przyczynowo-skutkowy, jedna zaczęła, a drugie za nią, jak muchy. Uważaj. — Skrzywiłem się, zastanawiając się, o czym ona w ogóle do mnie mówi. Po pierwsze, ja w cudzych głowach nie siedzę, po drugie wszystkie gówniary są dla mnie za młode, po trzeciej zaczynałem mieć ją dosyć i niech idzie w cztery diabły.
— Coś ty taki zdenerwowany? Co, Jane się jednak podobała? Szkoda, że kilka czy kilkanaście dni i zniknie z tej szkoły. — Atmosferę dało się aktualnie kroić nożem, a ja byłem już jedną stopą poza linią bezpieczeństwa, która jawiła się jako miły, usłużny James. Zaraz trafi mnie szlag, tym bardziej, że rozmemłana siostra Fomy czuła się w pokoju jak u siebie, posłała mi szeroki uśmiech, a przy tym zaczęła się czesać.
— To nie ma nic wspólnego ze ślepotą, to wy jesteście szurnięci — mruknąłem nieco ostrzej, słysząc wspomnienie o Jane nie mogłem się nie skrzywić. Choć i tak miała w sobie więcej polotu niż ta dwulicowa diablica przede mną. — Jak na osobę, która najpierw mamiła Kyo, a teraz struga głupią, masz bardzo ostry język. — Uśmiechnąłem się szeroko. — Podrwić z chłopaka, który trafia do społeczeństwa, którego nie rozumie, dobra zabawa była?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz