niedziela, 15 października 2017

Od Jamesa, CD Wanda

— Mój kochany i nadopiekuńczy brat nie wytrzymał i zbił Kyozuo, najpewniej złamał mu nos. — Uśmiechnąłem się szeroko, wyobrażając jak z nosa kota tryska fontanna szkarłatnej krwi. Widziałem w wyobraźni już te łzy w oczach, zranione spojrzenie i zwycięską pozę Fomy, który pewnie odtańcowywał taniec zwycięstwa, że mu się udało w ogóle trafić zwinniejszego zwierza. Bitwa kotów, tak to można było nazwać? Czemu nikt biletów nie sprzedawał? — Weszła Heather i rozgoniła towarzystwo, mnie do ciebie, Fomę do Mińska, a kot poszedł z nią do pielęgniarza. — Drgnąłem, słysząc imię blondynki. Tu już zapowiedziało się gorzej, skrzywiłem się, doskonale wiedząc, że akurat empaci nie powinni przebywać w towarzystwie osób, cóż, bolesnych? Przymiotnik nie do końca pasował do sytuacji, ale lepszego nie znajdywałem.
W tym czasie inne dziewczę rozgościło się w pokoju, wywołując u mnie tylko nieco większe, źle ukrywane, skrzywienie. Miałem już coś powiedzieć, że łóżko było zajęte i nikt nie powinien na nim siedzieć, leżeć lub spać. (Nie, póki nadal pachniało czyimiś perfumami)
Podszedłem do dziewczyny, chowając dłonie w kieszeniach, żeby nie stać z rękawiczkami na wierzchu, gdy Wanda wyciągnęła rękę i chwyciła moją, zabierając się za poprawianie moich pasków i szlufek. 
— Przewodniczący powinien trochę bardziej dbać o swój wizerunek, jeżeli chodzi o szczegóły — oświadczyła i opadła na łóżko, całkowicie psując idealny, delikatny zapach całej pościeli. — Zwłaszcza, jeżeli jest oblegany przez wszelkie dziewczęta ze wszystkich klas. Powinieneś się ogóli, w tym zroście ci nie do twarzy. Niby go masz, a niby go nie masz — dodała. — Tak w ogóle, nie za ciepło ci w tych rękawiczkach? Ja wiem, do upałów jeszcze trochę, no ale...  — Wyszło szydło z worka, niby ładna, niby dobrze wychowana, niby dama, a jednak ma więcej z Dextera niż braciszka w sobie. Przewróciłem oczami, dopinając paski na drugiej dłoni.
— To nie jest twoja sprawa i nikt mnie nie oblega — mruknąłem, spoglądając krzywo na łóżko, na którym nadal leżała, kręcąc włosy wokół palców. — I mój zarost nie powinien cię w takim stopniu obchodzić, nie chciałbym, aby Foma przyleciał z zamiarem urwania mi głowy — podsumowałem miękko, starając się brzmieć naturalnie i przyjaźnie, nawet jeżeli żyłka w głowie zaczynała mi pulsować. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

.
.
.
.
.
.
template by oreuis