— W każdej chwili. Zawsze jest dobry czas na odpoczynek od nauki, więc wystarczy, że mnie złapiesz, jak będziesz miał czas — odparła wesoło, a ja skinąłem z ulgą głową. Aya była jak złoto, w dodatku złotem obsypane i jeszcze potem złotem doprawione, ratowała mi tyłek poprzez cały ten nieogar dnia. Przeleciałem szybko w myślach najważniejsze zadania, które należało jeszcze dzisiaj wykonać, z większością nie powinno być problemu. Najtrudniej będzie jakoś wymyślić sposób na danie za kilka dni prezentu Heather, która aktualnie nie chciała ze mną rozmawiać, jeżeli obok nie stał, ledwo żywy po śpiączce, Dexter.
Nagrabiłeś sobie, James i doskonale wiesz za co, a wystarczyło trzymać język za zębami. Dopiero po chwili uświadomiłem sobie, że Aya o coś pytała.
— Przepraszam, mogłabyś powtórzyć? — mruknąłem przepraszająco, a potem zastanowiłem się nad odpowiedzią, tym razem słysząc pytanie. — Cóż, życzenia pogodzenia, jeżeli można to tak nazwać? — Cholera, to źle brzmiało, ale gdybym powiedział całą prawdę odnośnie tego prezentu i moich życzeń względem niego, to dopiero wtedy byłby dramat. — Jeżeli dałoby radę, chciałbym, żeby w jakiś sposób był tam motyl albo klucz. Jak zobaczy wisiorek, będzie wiedziała o co chodzi. — Poszerzyłem uśmiech, a potem zaczęliśmy rozmawiać na temat wstępnych szkiców. Wybrałem trzy, które wyglądały najlepiej, a przy tym raczej zdawały się być realne do wykonania. Nie chciałem wątpić w możliwości dziewczyny, ale tak na wszelki wypadek.
Wróciłem do niej kilka dni później, stukając o drzwi pokoju, z zamiarem zaproszenia na herbatę albo kawę i ciastko.
Nagrabiłeś sobie, James i doskonale wiesz za co, a wystarczyło trzymać język za zębami. Dopiero po chwili uświadomiłem sobie, że Aya o coś pytała.
— Przepraszam, mogłabyś powtórzyć? — mruknąłem przepraszająco, a potem zastanowiłem się nad odpowiedzią, tym razem słysząc pytanie. — Cóż, życzenia pogodzenia, jeżeli można to tak nazwać? — Cholera, to źle brzmiało, ale gdybym powiedział całą prawdę odnośnie tego prezentu i moich życzeń względem niego, to dopiero wtedy byłby dramat. — Jeżeli dałoby radę, chciałbym, żeby w jakiś sposób był tam motyl albo klucz. Jak zobaczy wisiorek, będzie wiedziała o co chodzi. — Poszerzyłem uśmiech, a potem zaczęliśmy rozmawiać na temat wstępnych szkiców. Wybrałem trzy, które wyglądały najlepiej, a przy tym raczej zdawały się być realne do wykonania. Nie chciałem wątpić w możliwości dziewczyny, ale tak na wszelki wypadek.
Wróciłem do niej kilka dni później, stukając o drzwi pokoju, z zamiarem zaproszenia na herbatę albo kawę i ciastko.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz