Kiedy zobaczyłam, że chłopak skinieniem głowy przystał na moją propozycję, poczułam wielką radość i ulgę. Radość, bo mogłam pomóc, a ulgę, bo nie nabijał się z mojego pomysłu. Dla mnie lepiej wyglądał w głowie, niż jak go wypowiedziałam i obawiałam się, że to głupie, ale jednak.
— Pomysł jest cudowny — mruknął. — I jak najbardziej, zapraszam i stawiam. Kiedy pasowałoby ci wyjście do kawiarni? — spytał z uśmiechem.
Odwzajemniłam uśmiech. Już nie mogłam się doczekać, kiedy będę mogła poznać go o wiele lepiej niż znam, ale nic na siłę i pośpiech, bo to nigdy dobrze nie wychodzi.
— W każdej chwili. Zawsze jest dobry czas na odpoczynek od nauki, więc wystarczy, że mnie złapiesz, jak będziesz miał czas — odparłam wesoło
Chwilę później zagadnęłam go o życzenia, dotyczące szczegółów prezentu, takich jak kolorystyka, zdobienia i podobne. Kiedy już wszystkiego się dowiedziałam, pokazałam mu wstępne szkice, sporządzone w trakcie tej rozmowy. Wybrał kilka projektów oznajmiając, że to, który z nich wykonam, zależy ode mnie. Dopiliśmy herbatę zamieniając jeszcze kilka słów, po czym wyszedł, życząc mi powodzenia.
Odetchnęłam, po czym nalałam sobie kolejny kubek herbaty i przystąpiłam do dokładniejszego rysowania projektów wybranych przez Jamesa. Miałam jeszcze trochę czasu, ale zawsze wolałam wszystko zrobić wcześniej, by na koniec nie okazało się, że coś jest nie tak jak trzeba.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz