Obskoczyłyśmy tyle pokoi, ile byłyśmy w stanie, bez zbytniego ganiania po ludziach. Odpowiednia godzina sprawiła, że spora liczba dziewczyn kisiła się w akademiku, tym bardziej, że, po pierwsze - zbliżały się egzaminy, a, po drugie, nadal w pamięci krążyło ludziom przeświadczenie, że Jane nieco namieszała w życiu szkoły i nie był to najłatwiejszy orzech do zgryzienia. Wróciłyśmy do pokoju samorządu, zastanawiając się nad wszystkim i w końcu rozluźnione, przystąpiłyśmy do właściwego omawiania całego przedsięwzięcia.
— Wychodzi na to, że przyszły tydzień. Sobota? — spytała Hanabi, skinęłam z potwierdzeniem głową. Dobry termin.
— Wszyscy będą się do egzaminów przygotowywać, szkoda głowy zawracać organizacją. Możemy po prostu zamówić co nieco z kawiarni i pizzerni jakiejś, ciastka, pizze, dowiozą nam wszystko, nie ma co po mieście z tobołami się targać. Szybką zbiórkę się zrobi i z tego powinno nam spokojnie wyjść, choćbyśmy grosze zbierały. Van i Hera mają spore mieszkanie, w razie czego u mnie można też, to wywalę Fomę z powrotem do pokoju Dextera na dwie doby, niech mają czas dla siebie. — Zastanawiałam się na głos. — Jak sądzisz? Plus, masz jakieś pomysły odnośnie samego przebiegu? Tematy do rozmów przyjdą same, ale lepiej jednak zaplanować, czy byśmy coś konkretnego porobić chciały.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz