sobota, 21 października 2017

Od Heather, CD Amadeusz



To było głupie, całkowicie niepotrzebne oraz nielogiczne. Powinnam myśleć i zachowywać się racjonalnie, według konkretnego, wcześniej przemyślanego schematu. Dzięki temu osiągałam sensowne wyniki, nie martwiłam się w teorii życiem i po prostu grałam w tę grę, wykonując krok po kroku czyjeś polecenia, powoli krążąc po całej planszy.
I niby przecież nic się nie zmieniło, ale tym razem naprawdę miałam już dosyć. Nie było sterty nieotwartych listów zamkniętych w szufladzie, za to spakowane i zaklęte pamiętniki, które tylko czekały na udowodnienie, że tak, w sumie to miałam rację.
Doskonale wiedziałam, że przecież i tak wygrałabym, bo kłamstwo ma krótkie nogi, ale nadal czułam gorzki posmak w ustach, który zwiększał się z każdą chwilą. Myślałam, że to będzie prostsze, a czuję się parszywie, jak zdrajca, który bawi się na granicy cierpliwości byłego pracodawcy i obecnego. A wszystko to dodatkowo polane pieczeniem pleców, obawami, czy na pewno wszystko załatwiłam, jak powinnam i czy nic przypadkiem nie wyciekło.
Nie wątpiłam, że gdyby się ona o tym dowiedziała, mogłybyśmy wszystkie pożegnać się z czymkolwiek. A tak? Trwanie w tej stagnacji w niemrawym przytuleniu, które nic nie znaczyło (obie, wiemy, że kłamiesz), a jednocześnie dawało tyle komfortu, tyle możliwości, tyle...
Stop. (Znowu się rozpędzasz). 
Dłoń na moich włosach, pojednawcze przyciśnięcie, ciche, kojące słowa, kurwa, kurwa, kurwa (znowu mnie słyszysz). 
Odsunęłam się w końcu od mężczyzny, pociągając nosem i starając się ciepło uśmiechnąć. 
— Przepraszam — zaczęłam niemrawo, poprawiając włosy. — Moja wina, muszę się bardziej kontrolować, pewnie znowu przymuszam, naprawdę pana lubię, ale to wszystko jest bezsensowne i Mińsk mnie zabije, a potem matka mnie zabije, a jak nie oni to James z Dexterem i po prostu ja mam dosyć, i wszyscy czegoś chcą, i wszyscy mówią o czymś, a ja siedzę cicho i to po prostu wkurwia, bo nie mog... — zapętliłam się, zaczynając się powoli hiperwentylować, wpadając praktycznie w panikę i robiąc instynktownie krok do tyłu, gdy tylko profesor zrobił krok w moim kierunku. — Moja wina, przepraszam, ale nie mogę pana przymuszać, nie chcę pana przymuszać, a potem to się to samo zaczyna i... i... i... 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

.
.
.
.
.
.
template by oreuis