sobota, 21 października 2017

Od Fomy, CD Dexter

Charczenie, jęczenie, pomruki, za dużo, pomocy, niech ktoś mi pomoże. Chłodnawa, chuda dłoń na tej mojej, kciuk kreślący koła na skórze, spokojnie, Przewalski, wszystko będzie dobrze. Prawda?
— Foma. Nie płacz. — Cichy głosik, delikatny, nie taki stanowczy jak zawsze, bez tej charakterystycznej pewności siebie. — Nie płacz — powtórzył, jeszcze ciszej niż poprzednio.
Dłoń zacisnęła się na dłoni, oczy gdzieś odnalazły, choć te w kolorze szmaragdów zaczęły się powoli zamykać, zaszły nieprzyjazną dla wszystkich mgłą, tak jakby martwe i zagubione, gdzie ta ichniejsza iskra?, klatka piersiowa opadła, dłoń stała się wyjątkowo lekka. Źle, bardzo źle.
— Dexter, nie zasypiaj, rozmawiaj, cokolwiek, opowiedz wierszyk, zaśpiewaj piosenkę, ale nie zasypiaj — mruknąłem, pochylając się nad twarzą chłopaka. — Jestem tu, wszystko będzie dobrze, będzie boleć, ale minie, nie zasypiaj. — Kolejne obietnice. Chyba dla nas obu. Może po prostu mówiąc te rzeczy, chciałem się jeszcze bardziej w nich upewnić? — Słuchaj mnie, daj znać w jakikolwiek sposób, że słuchasz, nie wiem, mrugnij, złap mnie mocniej za rękę, cokolwiek. — Chyba zacząłem panikować. Widok lekko zasłoniły łzy, oddech niebezpiecznie przyspieszył.
Przewalski, uspokój się. Jest w szpitalu. Nie umie... Gwałtowny wdech, kolejny jęk, ale nie od poszkodowanego, a ode mnie. Opuściłem głowę na tyle nisko, by zetknąć się z czołem Dextera. Szybkie, dosyć płytkie oddechy, ale przynajmniej oddechy, oczy dalej szukające kontaktu, nie przysłonięte powiekami. Uśmiechnąłem się na tyle, ile mogłem, splotłem swoje palce z tymi chłopaka.
— Wszystko będzie dobrze.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

.
.
.
.
.
.
template by oreuis