poniedziałek, 30 października 2017

Od Aureliona, CD Pel

Nie, absolutnie nie ogarniałem Eternumów. W żadnym, nawet najmniejszym stopniu. Szalona rodzinka z tajemnicami, która będzie non-stop nimi zarzucała, a ty będziesz siedział, jak ten debil, zastanawiając się, w którą stronę powinieneś uciekać, zanim ponownie zmienią cię w świnkę morską. Latającą świnkę morską. Niebieską, latającą świnkę morską. Bądźmy dokładni.
Pel wyglądała w tym momencie na nieswoją i nieco zdenerwowaną. Chyba każdy by tak zareagował, na wieść, że cudowna familia planuje rozpowiedzieć małe anegdotki z twojego życia. Zazwyczaj te anegdotki mają na celu nic innego jak upokorzenie cię przed innymi, więc jeszcze lepiej. Trzech na jedną, a w tym wszystkim ja, który chciał coś zrobić, ale za cholerę nie wiedział, co.
— Nie zawsze byłem niebieski? — Wzrok wszystkich padł na mnie. Miałem nadzieję, że ten temat odciągnie ich od wyjawiania tajemnic rodziny Eternum. Co jak co, ale na taką ilość informacji nie byłem jeszcze gotowy. Uniesione brwi, uśmiech majaczący na twarzy Mordechaja.
— Mam rozumieć, że kiedyś byłeś słonecznikiem, czy może aloesem? — Zaśmiał się ten, który zbijał się właściwie ze wszystkiego, a najbardziej chyba z "Hortensji". Wydąłem usta i pokręciłem głową. Czyżbym odwrócił ich uwagę od "I" i "I..?"? Mam taką nadzieję, inaczej chyba ewakuuję się z tego pokoju. Przynajmniej spróbuję, pod pretekstem "Bo wyście się dawno nie widzieli pewno, a ja nie chcę przeszkadzać w spotkaniach rodzinnych".
— Byłem taki jak wy. — Wzruszyłem ramionami, podciągając kolana pod brodę, wspominając kremową skórę, brązowe włosy, czy błękitne oczy. Stopy i brak dodatkowej części ciała. Normalność.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

.
.
.
.
.
.
template by oreuis