poniedziałek, 30 października 2017

Od Aureliona, CD Hanabi

Połączenie Mińsk, ja i to szczurze gówno nie brzmiało zachęcająco. Przynajmniej takie odnosiłem wrażenie. Hanabi zdawała się zaniepokojona faktem znalezienia legendy gazetki i spotkaniem z dyrektorem. Też tak się czułem. Cholera, nigdy nie stanąłem w cztery oczy z Mińskiem, ale byłem bardziej, niż pewien, że go nie polubię. Przynajmniej to wynikało z opowieści Alexa, który mówił o nim głównie w pozytywnych aspektach, co nie zmieniało faktu, że dalej nie byłem co do niego przekonany. Ba, byłem wręcz odrzucony samym wydźwiękiem jego nazwiska.
Zwierzę trzepało się na wszystkie boki jak nienormalne, rozjuszenie sięgało zenitu, a ja jedynie zaciskałem szczęki, gdy gargantuiczne zębiska wbijały się w moją dłoń, szarpały skórę, podobnie jak ostre pazurki. Walone igiełki, które drapały w każdą stronę, bez jakichkolwiek skrupułów. Dzikie zwierzę.
Przynajmniej tyle dobrego, że nie groziła mi wścieklizna [czy te zwierzęta noszą wściekliznę?], bo wspaniali rodzice, tuż po mutacji, postanowili mnie zaszczepić. Jak psa. U weta. Kurwa, co?
Miałem serdecznie dosyć i chciałem piznąć gryzoniem o ziemię, a potem z chorą satysfakcją skopać ciało i podeptać, używając do tego całej swojej wagi i siły. Kolejne drapnięcie, kolejne ugryzienie. Bandaż będzie konieczny.
— O Stwórco, wszystko dobrze? — Usłyszałem głos nastolatki, która zdawała się dopiero teraz zauważyć stan rzeczy. Wzruszyłem ramionami. Kolejny raz tego dnia. To zdecydowanie nie była dobra forma odpowiedzi, ale na inną nie miałem zwyczajnie siły i chęci. — Powinniśmy pójść do pielęgniarki — dodała, przyspieszając przy tym kroku. Przewróciłem oczami.
— Po prostu zabierzmy to coś do Mińska, im szybciej, tym lepiej — bąknięcie z mojej strony i kolejne zaciśnięcie kłów na nową szramę przy kciuku.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

.
.
.
.
.
.
template by oreuis