sobota, 7 października 2017

Od Aureliona, CD Alexa

Przyjemny dla nosa zapach skóry, takiej prawdziwej, porządnej. Poczciwy staruszek, broda spleciona w warkocz i zdecydowanie za dużo butów. Czego innego się spodziewałem? To przecież zakład szewski.
Przetarłem ze zmęczeniem oczy, posłusznie podążałem za Alexem, którzy wszystko obgadywał, umawiał, omawiał. Mnie zostawało tylko oglądać materiały i narzekać w myślach na piekące oczy. No bo czemu by nie.
Usiadłem we wskazanym miejscu i zerknąłem ze znudzeniem na białowłosego, który był o wiele bardziej podekscytowany, niż ja. Nagle mężczyzna pochwycił jedną z moich łap, na co zareagowałem cichym piskiem, bo, cholera, nie spodziewałem się tak szybkiego działania. Macanie, macanie, mierzenie i jeszcze raz macanie. Jedynie unosiłem brwi, gdy czułem palce na kolejnym miejscu na łapie, o którym nawet nie miałem pojęcia. Grube, serdelkowe, a do tego twarde palce mężczyzny zaczynały mnie irytować. Szczególnie gdy poczynał naciskać na pewne wrażliwsze miejsca.
Wyrwałem kończynę z cichym burknięciem i ostrzegawczym spojrzeniem. Ogon latał nerwowo, oczy karciły, a Alex przepraszał za zachowanie.
— Pierdoleni fetyszyści — bąknąłem, gdy siedzieliśmy przy lemoniadzie i ciastkach, będąc już po przymiarkach. Ciekawe, chciał zgwałcić te łapy, czy może jednak odciąć i powiesić nad kominkiem, licząc na działanie podobne do króliczych łapek, ale kilka razy mocniejsze? Ludzie są dziwni. Zdecydowanie dziwni.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

.
.
.
.
.
.
template by oreuis