niedziela, 15 października 2017

Od Amadeusza, CD Heather

Ocean podpłynął, łagodnie połaskotał gołe stopy, pozwolił mi odczuć tę chwilę beztroski, momentalnego wytrącenia ze smutnej, szarej rzeczywistości. 
Ostatnimi czasy odnosiłem wrażenie, że świat przeplatany jest złotymi nićmi i błękitną poświatą. 
Uśmiech ciągle rozświetlał łagodną buzię, ale po chwili na czoło wstąpiła delikatna bruzda, a w oczach zabłyszczał niepokój, który kłócił się ze słowami, które wypowiedziane były z niezwykłą werwą, pragnąc udowodnić, że wszystko jest w jak najlepszym porządku.
— Chciałam podziękować. Za wszystko. — Skinęła głową, uśmiech nie schodził z jej ust. Odpowiedziałem tym samym, odkładając ołówek i podpierając głowę na dłoni. 
Kontakt wzrokowy, cisza, zamyślenie. Po prostu się na siebie gapiliśmy, jak cielaki na malowane wrota. 
Przy innych zachowywałem kamienną twarz, emocje kłębiły się w środku, a ja sam miałem ochotę po prostu zniknąć i nie zwracać na siebie uwagi. Dlaczego tu to nie działało? Dlaczego szczerzyłem się jak głupi. No, może nie szczerzyłem, ale uśmiechałem delikatnie, rozmarzonym wykrzywieniem spierzchniętych warg. Dlaczego nie karciłem samego siebie za zachowanie? Za przeskakiwanie wzrokiem, to z oczu na usta, to z ust na włosy, a z nich, z kolei, na oczy, zataczając tym samym błędne koło. 
— Oszołom — mruknąłem, gdy z sali obok zabrzmiał ryk gitary. Chłopak zdecydowanie nie miał hamulców jeśli chodzi o nagłośnienie. Rozumiałem teraz problemy Cynamona... Vanilli? A może Imbir? Jeden pies. — Wracając. Nie ma za co... Jak tatuaż? 
— Dobrze, trochę piecze, ale da się żyć. — Krótka odpowiedź, której towarzyszyła, wygrywana w pokoju za ścianą, melodia. Czyli już go zrobiła. Co znaczyło, że niedługo koniec semestru. Co oznacza.
Czerwona lampka.
— Jak nastrój przed wyjazdem?
No, brawo, pobijasz samego siebie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

.
.
.
.
.
.
template by oreuis