— Do Heather — odpowiedział, a ja podniosłam brwi w zdziwieniu, spoglądając na jego twarz. Kto? — Przyjaciółka. W miarę ogarnia. No i będzie wynajmować z twoim bratem kawalerkę, Foma ci nie mówił? — zapytał, równie zdziwiony jak ja. Pokręciłam głową.
– Nie, nope, non – powiedziałam, zadzierając nos do góry i sama przyspieszyłam krok, ponownie zostawiając Dextera za sobą. Kolejna zabawna rzecz. Niby był taki wysoki, niby miał takie długie nogi, a to jednak ja ze swoim dosyć skocznym, kobiecym i przy okazji pewnym krokiem szłam zdecydowanie szybciej. On... sunął. Powoli, przypominał panterę, która za chwilkę miała skoczyć na swoją ofiarę. Hm. Co prawda spodziewałam się po nim zdecydowanie większej pewności, ale może było to skutkiem ostatnich zdarzeń? – Foma ostatnio zrobił się dosyć cichy i raczej mało mi mówi. Jeżeli w ogóle coś mówi. – Parsknęłam nerwowym śmiechem, przerzucając jeden z warkoczy na plecy i opuszczając wzrok na swoje stopy. Wzruszyłam ramionami. – Ogólnie jest rozdrażniony. Uszczypliwy. Kłótliwy. Okropna, rozpieszczona wredota się z niego zrobiła – mruknęłam oburzona. – I czepia się wszystkiego. Zdecydowanie kilka kaw dziennie nie robi mu dobrze... Serio, zachowuje się, jakby miał okres. – Prychnęłam, ponownie zadzierając nos. – Biedna, poszkodowana księżniczka, bo jej książę się obraził!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz