Gdy padło zaproszenie na gorącą czekoladę, natychmiast zaczęłam kręcić głową, uśmiechając się nerwowo, ale chłopak był jeszcze bardziej uparty niż ja. Przewróciłam oczami, po czym obdarzyłam chłopaka sceptycznym spojrzeniem, ale moje usta mimowolnie ułożyły się w uśmiechu, który mówił, że się poddaję. Przy okazji postanowiłam go jednak troszkę nastraszyć, mamrocząc coś o tym, że stanie mu się coś złego, jeśli czekolada nie będzie dobra.
— I trzymam za słowo, że mnie zaniesiesz! Jestem leniwym i złośliwym człowiekiem, więc właśnie wydałeś na siebie wyrok — powiedziałam rozbawiona, odgarniając szalik i odsłaniając twarz oraz czerwone policzki. Od radości i rozbawienia zawsze cieplej mi się robiło.
Podążyłam za Reską, przyspieszając nieco kroku, niemalże truchtając. Co jak co, ale jego jeden krok równał się moim dwóm plus pół. Zastanawiałam się na jakich witaminach go chowano, że tak wystrzelił.
— Przy kubku gorącego napoju rozmowa klei się jeszcze bardziej! Hm... Umiesz tańczyć? — Chyba że to ja jestem twoim rozmówcą, ale to zależy od mojego humoru oraz tego na jaki teren wkraczasz.
Spojrzałam na niebo w zamyśleniu i przymknęłam oczy.
— Umiem, głównie towarzyskie. Cholerne buty. — Ostatnie słowa wymamrotałam cicho, krzywiąc się na wspomnienie tych potwornie wysokich obcasów. Tańczyłam tylko te standardowe, ale i tak można się było zabić po drodze. Nadal nie pamiętałam, jakim cudem dałam się namówić na naukę tacie, ale znając mnie i jego, dałam się omamić obietnicą kupna smoka. Brrr, głupia, mała ja. — Nie polecam tańczenia ze mną, naprawdę — parsknęłam śmiechem, kręcąc głową i spojrzałam na Reskę z krzywym uśmieszkiem, marszcząc przy tym nos.
— A ty umiesz tańczyć? Czy jednak twoim zainteresowaniem jest coś innego? — Odbiłam piłeczkę, chowając dłonie do kieszeni kurtki.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz