Przekrzywiłam zdziwiona głowę. Dexter i Foma się rozstali? Hm… Dużo mnie ominęło. Albo po prostu nie czytałam, nie słuchałam plotek i mało ogarniałam. Prawdopodobnie to drugie. W kącikach moich ust majaczył nieznaczny uśmiech, gdy słuchałam o Dexterze. W sumie rozmawiałam z nim tylko raz, w moim pierwszym dniu, ale nie spodziewałam się, że jest AŻ tak straszny.
— Znam jeszcze za mało ludzi, nie powinienem się wypowiadać. — Spojrzałam na Aureliona, który wyrwał mnie z sennych mar na jawie i uśmiechnęłam się pocieszająco.
— Wiesz, jestem tutaj niby drugi rok, a osoby, które mogłabym nazwać przyja… Dobrymi kolegami mogę policzyć na palcach jednej dłoni — powiedziałam, spoglądając na sufit w zamyśleniu. — Na dodatek mało kogo naprawdę znam. Także… — Uśmiechnęłam się szerzej, wzruszając ramionami. Może to i lepiej? Co prawda nie musiałam się spodziewać, że ktoś kogoś zabije, ale mimo wszystko… Było nowe. A teraz wydawało się jeszcze bardziej obce niż rok temu, ale też w jakiś sposób odprężające. Po lataniu po krewnych i siedzeniu w Domeczku, gdzie Vicia uczyła mnie malować, bycie gdzieś, gdzie nikt nie traktuje cię jak delikatnej stokrotki, było naprawdę odprężające. I trochę puste.
Ziewnęłam cicho, wycierając łzy, które nagromadziły się w kącikach oczu.
— Poza tym… Masz czas. Naprawdę nie poznałeś nikogo poza Dexterem? Choćby współlokatorów? — dodałam nieco sennie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz