— Czyli zostaje plan randki w ciemno, jakieś jeszcze plany, porady, życzenia? — zapytała Heather, spoglądając na mnie, a potem na Herę.
— Wymarzony partner albo partnerka, pomijając, że Van na pewno wyląduje z Varenem? — dodała czerwonowłosa, śmiejąc się na głos. O nie, nie, nie, to już lekka przesada. Zdecydowanie nie mogłam na to pozwolić.
— Przepraszam?! — krzyknęłam z oburzeniem. — Zwariowałaś? Ja nie idę nigdzie z tym dupkiem, a już na pewno nie na randkę. Zresztą, on się i tak nie pojawi, będzie siedział u siebie i brzdąkał na swoich pudle. A nawet jak się pojawi, to nie zgodzi się na taki układ. — Dodałam głosem, który nadal nie był troszkę za głośny, zważywszy na miejsce, w którym się znajdowałyśmy.
— I tu się mylisz — powiedziała Heather z miną pod tytułem: "Ja ci zaraz wszystko wyjaśnię, ale masz siedzieć cicho, słuchać, a potem bez gadania iść na randkę z Varenem". Co prawda tego ostatniego nie mogłam jej obiecać, ale chciałam usłyszeć co ma do powiedzenia. — Po pierwsze, pojawi się, oczywiście za odpowiednią cenę, chociaż myślę, że obietnica pójścia z tobą na randkę będzie wystarczająca, po drugie, nie ma odmawiania par. Będziemy losować i tak jak wypadnie, to wypadnie. — Słuchałam blondynki, kątem oka widząc, jak Hera na wszystko przytakuje. Uśmiechnęłam się pod nosem, gdy Heather znów użyła określenia "losowanie".
— Ta, akurat, ja nie idę na randkę z Varenem, a on ze mną i koniec. — Stwierdziłam, lecz zanim mogłam dodać, żebyśmy lepiej zaczęły ustalać jakiś plan, nasza uwaga została zwrócona ku wejściu, przez które właśnie wszedł Varen.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz