wtorek, 12 września 2017

Od Jaśmina, CD Aurelek

Alex, Henio, pierwszacy, warto zapamiętać.
Z każdym krokiem robiłam się coraz bardziej śpiąca, oczy mi się kleiły, mimowolnie ziewałam, chociaż starałam się powstrzymywać. Mimo to głos Aureliona był niezwykle wyraźny, treść informacji już mniej, ale ostatnie zdanie jakoś bardziej zrozumiałam.
— Jesteś bardzo normalny, Aurelku. Jedną z najnormalniejszych osób, których znam. — Zasłoniłam usta, ziewając i po dłuższej chwili dotarło do mnie, że zdrobniłam jego imię. — Znaczy się Aurelionie — poprawiłam się, uśmiechając się nieprzytomnie.
Nawet nie wiem, kiedy znaleźliśmy się w pokoju Promienia i ku mojemu zdziwieniu chłopak się już zbierał. Przekrzywiłam głowę, wpatrując się w niego intensywnie, gdy mi wyjaśniał. Nie słyszałam wszystkiego, ale ogólny sens do mnie trafił. Uniosłam kąciki ust i pomachałam mu obydwiema dłońmi, mimo że znajdował się trzy kroki ode mnie.
— Miłego dnia — wymamrotałam, zanim odszedł, a ja padłam na łóżko, zanurzając się w świecie snów.

Ktoś mocno trzymał mnie za ramiona i coś mówił powoli, jakby tłumaczył mi coś bardzo ważnego, ale go nie słyszałam. Byłam zdenerwowana. Chyba tupnęłam nogą. Ktoś inny pogłaskał mnie uspokajająco po włosach. Można było wyczuć zapach bzu. Mama zawsze pachniała bzem. Jeszcze bardziej się zdenerwowałam. Wszyscy i wszystko mnie drażniło. Ktosiek, który coś mi tłumaczył. Mama, która głaskała mnie po głowie. Drewniane krzesła na korytarzu. To, że wszyscy się na mnie gapili włącznie z osobami w niebieskich strojach. Nigdzie nie widziałam Marviego. Coś mówiłam. Chyba od samego początku, ciągle mówiłam. Albo krzyczałam. Ale gdy nagle w powietrzu poczułam konwalie, na ziemi podłodze leżały zakrwawione narcyzy i ledwo oddychałam, na pewno bardzo głośno…

… Krzyczałam. Łapczywie brałam wdech za wdechem i skuliłam się na łóżku, zakopując się pod kołdrą.
Wdech, wydech. Powoli.
Nie płacz, Pelagonijo, nie jesteś pieprzonym heliotropem bez słońca, więc nie rycz.
Głęboki wdech. Wydech. Spokojnie.
Pięć powtórzeń później podniosłam się powoli do siadu i zorientowałam się, że był już następny dzień, a patrząc na godzinę, byłam grubo spóźniona na zajęcia. Zakopałam się ponownie w ciepłej pościeli. Zrobię sobie wolne, ale tylko dzisiaj. Tylko dzisiaj.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

.
.
.
.
.
.
template by oreuis