Dopiero po chwili odnalazłem wzrokiem dziewczynę, która stała razem z kolorową walizką na placu. Zamrugałem kilkukrotnie, następnie uśmiechnąłem się szeroko, odchrząknąłem i ruszyłem w kierunku dziewczyny, starając się sprawiać w miarę pozytywne wrażenie. Poprawiłem w międzyczasie rękawiczki, upewniając się, że każda zasłania wszystko to, co zasłaniać powinny.
Blondynka była ładna, choć nie miała klasycznego typu urody. Raczej lepiej zbudowana, ręce i nogi dziewczyny wyglądały nawet z daleka na lekko umięśnione, co wskazywało na lata treningów. Mocne rysy twarzy, fiołkowe oczy, przypominające kształtem nieco migdały. Średni wzrost, w końcu, tyle dobrego, zarumienione policzki - może ze zdenerwowania, może z czegoś innego.
— Cóż, jesteś pewnie Madeline — zacząłem z szerokim uśmiechem, wyciągając dłoń na powitanie w kierunku dziewczyny. Potrząsnęła mocno moją łapą, zdecydowanie była nieco silniejsza niż przeciętna dziewczyna. — Jestem James, będę wprowadzał cię do naszej Atlanckiej Wyższej Uczelni. Jestem przewodniczącym, jeżeli kiedykolwiek będziesz czegokolwiek potrzebować, znajdziesz mnie w Pokoju Samorządu, a na razie... — przerwałem na chwilę, żeby złapać w lewą dłoń walizkę dziewczyny. — Pozwól, że wezmę za ciebie walizkę. Wolisz iść od razu do sekretariatu czy najpierw do pokoju? Mogę też pokazać ci akademik i resztę budynków — nawijałem z zainteresowaniem. — Przepraszam, powinienem dać ci mówić — mruknąłem w końcu, orientują się, że mogę peszyć dziewczynę.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz