Pukanie, dokładnie trzy razy i nie ma odwrotu. Wando Anastazjo Przewalska, trzeba było myśleć szybciej. Odchrząknęłam.
– Proszę – powiedziałam, a w drzwiach momentalnie pojawił się Foma Dymitr Przewalski.
Zlustrowałam go wzrokiem. Hm, zdecydowanie nie był ubrany elegancko, a nawet schludnie. Po prostu wyglądał jak... jak mój brat.
– Nie gap się, nie idę tam, by podbijać serca biednych mężczyzn w przeciwieństwie do ciebie – warknął. – Idę tam tylko, by ciebie pilnować. I żebyś nie przesadziła z alkoholem. Tylko dlatego. No i jeszcze żebyś w drodze do apartamentu Hery nie zabiła się na tych... – Zjechał wzrokiem na moje obcasy. – Obcasach. Potrafisz w ogóle w takich chodzić?! – Skrzywił się. Ojoj, ktoś ma chyba zdecydowanie nie najlepszy humor.
– Masz okres? – zapytałam z szerokim i jakże szczerzym uśmiechem na twarzy, zarzucając na siebie płaszcz.
– A ty niezaspokojone fantazje seksualne? – odbił piłeczkę. Yup, okres stwierdzony.
– Foma! – zbeształa chłopaka, uderzając go w tył głowy, na co ten parsknął śmiechem.
– No już, już. Chodźmy. – Przewrócił oczami, obracając się na pięcie i wychodząc z pokoju. – Dlaczego ja się na to zgodziłem...
xXx
I oto ja, stałam z wyrokiem wypisanym na małej karteczce i kubeczkiem alkoholu. Foma zaszył się już na kanapie, uważnie rozglądając się po pomieszczeniu i krzyżując swoje ręce na klatce piersiowej. Po raz kolejny spojrzałam na imię i nazwisko. Thomas Nibyłowski... Czy to nie był przypadkiem nauczyciel? Wróżbiarstwa? Ten nieogarnięty, mylący wszystkie pojęcia, nazwy i imiona? Westchnęłam. No cóż, nie ocenia się książki po okładce. Rozejrzałam się po pomieszczeniu, po czym dosyć szybko go dostrzegłam. Posłałam mężczyźnie trochę niezręczny uśmiech.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz