poniedziałek, 11 września 2017

Od Jamesa, CD Joce

— Dziękuję — praktycznie wypluła z siebie dziewczyna, co tylko dodatkowo spotęgowało moje rozbawienie. Z jednej strony wyglądała na niezwykle samodzielną, jakby była przyzwyczajona do zajmowaniem się samą sobą przez długie dni i tygodnie, a z drugiej... Akademia przyjmowała wszystkich, którzy akurat podłapali się i czymś błysnęli. Nie znałem sytuacji materialnej dziewczyny ani jej przyszłości, och, zdecydowanie powinienem zacząć nieco dogłębniej wertować arkusze i uważniej czytać formularze, ale ta cała nieufność, przyzwyczajenie do samodzielności, mogło mieć swoje odbicie w jej historii. 
Wyszliśmy na korytarz, ignorując spojrzenia kilku osób, którzy się za nami obejrzeli. Próbowaliśmy wydostać się z plątaniny nóg i rąk, co nie zaliczało się do rzeczy najłatwiejszych, zwłaszcza, gdy każdy w pomieszczeniu czekał na jakikolwiek znak, żeby dowiedzieć się czegoś więcej na temat dziwnej sytuacji. Jane mogła pobudzić pół szkoły, ale tylko niektórzy zdążyli na popisowy ryk dyrektora i byli wtajemniczeni w całą sytuację w sposób dogłębny.  Pchnąłem delikatnie dziewczynę w plecy, mając nadzieję, że w ten sposób dodam jej odwagi. 
— W tą stronę będzie szybciej. — Wskazałem inny kierunek. Urok bycia przewodniczącym, szlajanie się po korytarzach i inne sprawiło, że miałem wręcz wymalowaną w głowie dokładną mapę wszystkich pomieszczeń. Z dziwnymi schowkami, ewentualnymi skrótami i tajemnymi przejściami włącznie. Tym razem skierowałem się w kierunku dobrze ukrytej za pomocą magii drodze pożarowej. Jedno zaklęcie pozwalało stać się jej na powrót materialną, w takich momentach cieszyłem się, że Heather wymogła na nas przeczytanie wszystkich regulaminów i ostrzeżeń. Kto by pomyślał, jakie dziwne smaczki się potrafią w nim znaleźć. Ruszyliśmy po schodach, żeby już kilka minut później stanąć przed pokojem dziewczyny. Nie wydawało się, żeby ktoś był w środku, a nauczyciela nie było widać w zasięgu wzroku.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

.
.
.
.
.
.
template by oreuis