Dziewczyna wyglądała, jakby się nad czymś zastanawiała, ale już ułamek sekundy później zaczęła opowiadać o sobie. No, pokrótce.
— Też lubię podróżować — rzuciła, próbując mrugnąć jednym okiem. Zagryzłem wargi, uśmiechając się do niej. Zdecydowanie Hanka miała dużo zalet, znaliśmy się jedynie kilka minut, a ja już miałem pewien wizerunek dziewczyny w mojej głowie. Była swobodna, miła, bardzo emocjonalna, a przy tym energiczna. Z naciskiem na swobodna, w jakiś sposób Hanabi przypominała mi rześki powiew wiatru. — No i nie mam rodzeństwa. Nawet lepiej, chyba nie byłabym dobrą starszą siostrą... — mruknęła, odrzucając kolejną marynarkę.
— Przedstawisz mi kiedyś swoją rodzinę? Musicie wyglądać uroczo! Wszyscy jesteście blondynami? — zapytała. Zastanowiłem się przez moment nad odpowiedzią, myśląc, jak wiele informacji mogę ujawnić. I w jakim stopniu, bo to też było ważne.
— Oczywiście, powinni przyjechać na Dzień Rodzin. — Uśmiechnąłem się w kierunku dziewczyny, wpatrując się w jej oczy. — Nie — zaśmiałem się. — Choć ten kolor zdecydowanie u nas przeważa. Wszystkie moje siostry są blondynkami, bracia to bruneci. I naprawdę nie wyglądamy uroczo, wszyscy jesteśmy w różnym wieku i wygląda to nieco dziwnie na zdjęciach. A jak z twoją rodziną? — Rozejrzałem się wokoło, znajdując w końcu marynarkę w odpowiednim rozmiarze i raczej bez dziur. Podałem ją dziewczynie ze zwycięskim okrzykiem.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz