Zło złu złem, a aktualne zło całego świata stało przede mną, wmawiając mi dosyć wyraźnie, że losowanie tak naprawdę było prawdziwe. Przewróciłem oczami, zastanawiając się, kogo ona chciała zwyczajnie w świecie nabrać. Oczywiście, nie miałem nic przeciwko byciu w parze z Van - ostatecznie kolejna okazja do powkurzania kurdupla, a z drugiej strony dosyć łatwa droga, żeby odseparować się od innych panien i panów na imprezie, którzy, cóż. Nie znaliśmy się zbyt dobrze, jeżeli można tak powiedzieć. Cały pierwszy rocznik spędziłem, myśląc i dodając kolejne fragmenty do mojego największego zbioru wszelkich piosnek i piosenek, co w końcu opłaciło się. Westchnąłem, zerkając kątem oka na kubek. Wypiłem zawartość duszkiem, orientując się zaraz, że okropnie pali w gardło. Skrzywiłem się instynktownie, starają się rozglądnąć przy okazji po pomieszczeniu. Czyli dzisiaj wszyscy świętowali... Większe i mniejsze grupki utworzyły się, Hera brylowała między gośćmi, wyglądając jak prawdziwa królowa salonów. Co więcej, reszta dziewczyn im dorównywała. Serio, gdybym wiedział, że wszystkie ubiorą się tak elegancko, sam bardziej postarałbym się, bo ostatecznie - na parapetówę przychodzi się w miarę odstrzelonym, ale żeby wszyscy powariowali? Wydawało się przez moment, że dostrzegłem w tłumie kilka męskich marynarek, ale również parę luźniejszych stroi. Poczułem się nieco pewniej z moją szarą koszulką i narzuconą na to skórzaną, czarną kurtką. Pierwszy drink jest, losowanie i karteczka jest, więc co zostało?
Moja para, gdzie jesteś, Van?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz