— Proszę, proszę, nasza szanowana koleżanka, jestem tak zajęta malowaniem, że nie mam na nic innego czasu, zaszczyciła nas swoją obecnością. — Hera wyraźnie nie bawiła się w powitania i inne drobne farmazony, które zdawała się uważać za przeżytek poprzedniego wieku. Niekoniecznie słusznie. Skinęłam głową na powitanie ciemnowłosej dziewczyny. — W skrócie: sobota, parapetówka, u nas, randka w ciemno, pasuje?
— Jeszcze dodaj obowiązkowa, bo nikt nie przyjdzie — mruknęłam, przewracając oczami. Doskonale potrafiłam zrozumieć niechęć części uczniów do większych i mniejszych wypadów organizowanych przez czerwonowłosą, która zdawała się zawsze uchodzić z kłopotów w stanie nienaruszonym. Piła najwięcej, najmniej ogarniała, nigdy praktycznie kaca nie miała, a przy tym wstawała rześka i odprężona, nawet jeżeli położyła się o trzeciej nad ranem, bo akurat wypadło jakieś drobniejsze świętowanie w miejscowym klubie czy restauracji.
— Racja, najlepiej im czymś zagrozić, ja się tym zajmę. Wy zróbcie losowanie, byle sprawiedliwe — roześmiała się Vanilka, doskonale wiedząc, że nie należymy do najbardziej ogarniętych dziewczyn w tej szkole. A Hera bezproblemowo poradzi sobie z "losowaniem" par, stwierdzając, że przecież ona doskonale wie, jak wszystkich ułożyć, żeby każdy z każdym do siebie pasował. W co wątpiłam, wielokrotnie na własnej skórze odczuwając namiętne zapędy czerwonowłosej do swatania wszystkiego co się rusza i nie ucieka.
— Czyli zostaje plan randki w ciemno, jakieś jeszcze plany, porady, życzenia? — spytałam się obu dziewczyn.
— Wymarzony partner albo partnerka, pomijając, że Van na pewno wyląduje z Varenem? — zaśmiała się głośno Hera.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz