Dzień mijał jak zwykle w oparach nudy i zastanawianiu się, jak się wyrobić. Zdecydowanie doba powinna mieć przynajmniej czterdzieści osiem godzin, a najlepiej siedemdziesiąt dwa, a nie byle jakie dwadzieścia cztery, w których nie dało się praktycznie wyrobić. Należało upewnić się, że koperty z egzaminami są właściwe, sprawdzić notatki, poprawić wspólne koło pomocy studenckiej - spotykaliśmy się w ostatnim tygodniu przed egzaminami, dzieląc notatkami i udostępniając usługi korepetyrsko-naukowe, żeby wszyscy zdali. No, a przy tym należało jeszcze porozmawiać z Kyo, który zdecydowanie za dużo sobie pozwalał w stosunku do biednej, kochanej Wandzi. Ogarnąć Dextera, który z kolei pozwalał sobie na za dużo w stosunku do wszystkich. I Jamesa, który dla dobra wszystkich kobiet (i Yeva) w tej szkole, powinien zostać wykastrowany.
Wyszłam z sali lekcyjnej, rozglądając się wokoło. Szukałam wzrokiem pewnego upierdliwego kotka, który znajdował się na mojej liście priorytetów do ogarniania. Zaczynając od tego, że niedługo wyleci za prześladowanie, kończąc na potrzebie nauczenia go czytać całe słowa. Bez sylabizowania, a co gorsza, literowania.
Rozmowa nie poszła za dobrze, ale szybko moja uwaga skupiła się na dziewczynie, która stanęła obok mnie. Zamrugałam kilkukrotnie, przyglądając się jej zapłakanej twarzy.
— Cześć, Heather! Nasza rozmowa dalej aktu... Przytul mnie... — Wyciągnęłam dłonie, opierając jedną na plecach dziewczyny, a drugą na jej głowie. Zaczęłam delikatnie głaskać ją, starając się oddzielić jej emocje od moich.— Hej — mruknęłam. — Co się stało?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz