— Amadeusz. Nie brzmi tak wdzięcznie, ani melodyjnie, ale chyba nie jest, aż tak źle. — Zamrugałam oczami ze zdezorientowaniem, zastanawiając się z jakiego powodu nauczyciel uporczywie się we mnie wpatrywał. Przez jeden krótki moment przemknęło mi przez myśl, czy aby nie jestem przypadkiem brudna, ale zaraz właścicieli dwukolorowych oczu przeniósł wzrok na otoczenie. Biblioteka jednych zachwycała, innych wnerwiała, ale miała ten swój wyjątkowy urok. Który aktualnie dawał o sobie znać, ponieważ wyraźnie dostrzegłam, że białe krzesło stało wcześniej koło stolika, a nie biblioteczki...
— Zechce mnie pani oprowadzić po szkole i poopowiadać o niej? Wiem, że jestem nieco wymagającą personą, a panienka ma pewno dużo rzeczy na głowie, ale byłbym w siódmym niebie, gdybyś na to przystała. — Zignorowałam szybkie przejście na "ty" ze strony nauczyciela. Z jednej strony brzmiało to miło, a z drugiej...
— Jak najbardziej. — Uśmiechnęłam się szeroko. — Mam nadzieję, że szybko się pan u nas zadomowi.
Wyszliśmy na zewnątrz, a już kilka minut później byliśmy w samej szkole. Szybkie oprowadzenie po piętrach, najważniejszych salach. Zdążyliśmy nawet wpaść na Varena, który przedstawił się profesorowi i zachęcił do wysłuchania skrzypcowego koncertu. Siedzieliśmy w sali, słuchając płynącej z instrumentu muzyki, który praktycznie stał się żywy pod palcami chłopaka.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz