czwartek, 14 września 2017

Od Edlin, CD James

Ze sceptycyzmem wymalowanym na twarzy chwyciłam z gracją dłoń Jamesa. W duchu się śmiałam, co ciekawe, bo takie przedstawienia mnie lekko bawiły i poprawiały humor. Radosna Edlin, hurra! Możemy się cieszyć! Z tych jakże głębokich i interesujących rozmyślań wyrwał mnie głos blondyna, który wciąż trzymając mnie lekko za rękę odpowiedział na moje pytanie:
– Również Anora. A przynajmniej tak można to stwierdzić. – I tu cała moja natura wyszła na wierzch, nie potrafiłam pohamować ciekawości i moje spojrzenie zdecydowanie to wyrażało. – Matka wiedźma, ojciec mag. Wybuchowa mieszanka wybuchowa. – Wyglądało na to, że skończył, a wcale nie zaspokoił mojego zainteresowania tematem. Historia zdawała się być jakby... prawdziwa, ale niekompletna. To mogło być tylko wrażenie, więc szybko zgasiłam narastające w mojej głowie rozdrażnienie.
– Niezła historia, powiedziałabym – rzuciłam. – Brzmi jak wyciągnięta z bajki, ale może to tylko takie dziwne wrażenie po zbyt długim czasie spędzonym bez innych rówieśników. – Dkrzywiłam się nieznacznie, w duchu tłukąc się patelnią po głowie. Otóż to, Edlin, cała ty, najpierw mówi, potem myśli i jeszcze ma z tym problem. Załamując ręce nad swoją lekkomyślnością. Chyba najłatwiej by było udawać, że wcale nie zaczęłam beztrosko rzucać uwagami na temat mojego zajebistetgo dzieciństwa człowiekowi – czarodziejowi – poznanemu może z godzinę temu. Mój mózg kontynuował odtwarzanie wyobrażenia, w którym tłucze mnie patelnią po głowie, a ja z entuzjazmem mu pomagam.

Ja na pewno jestem zdrowa psychicznie?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

.
.
.
.
.
.
template by oreuis