Dziewczynę zamurowało, dokładniej chwyciła mnie za dłonie i pociągnęła w swoją stronę. Była tak samo impulsywna, niecierpliwa i gwałtowna jak jej starszy brat, ale nie były to złe cechy. Prędzej idealnie dopasowane do nazwiska Przewalskich, dla mnie już na wieki wieków związane z charakterystycznym, tanecznym sposobem poruszania, krzywizną okularów czy głośnymi odpowiedziami na moje własne zaczepki odnośnie gier.
— Wiedziałam! — krzyknęła głośno dziewczyna, tupiąc nogą jak dumne z siebie dziecko. Przy okazji zadarła nos, wyprostowała się i podskoczyła w miejscu. — Wiedziałam! — powtórzyła. — Cholerna męska duma, zawsze tylko utrudnia życie wszystkim — prychnęła, przenosząc na moje ramiona swoje ręce. — Słuchaj mnie uważnie, Dexter. Schowajcie w końcu te swoje urazy do siebie nawzajem, bo to wam przynosi tylko niepotrzebnego cierpienia. I pogadajcie, po prostu, na spokojnie, bez krzyczenia na siebie nawzajem. I wytłumacz temu biednemu fajtłapie sytuację z tym cholernym psychopatą, bo jeszcze n i g d y nie widziałam go tak przybitego. — Przełknąłem głośno ślinę. — Ah i spokojnie. Foma czasami brał papierosyy w dłoń, ale szybko mu ten pomysł wybijałam z tej blond głowy. — Mrugnęła do mnie. Zamrugałem kilkukrotnie ze zdezorientowaniem, stwierdzając, że najlepiej będzie się w ogóle nie odzywać, zanim dziewczyna zacznie wymuszać na mnie ewentualne zeznania i inne dziwne rzeczy.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz