niedziela, 10 września 2017

Od Dextera, CD Loretta

Dziewczyna wyraźnie była nie tyle zainteresowana sprawą samą w sobie, co moim paskudnym samopoczuciem. Muszę przyznać, było to nieco odprężające od nachalnych propozycji Jamesa odnośnie zabrania na piwo i wyżalenia się na wszystkie czasy. Nie były to drobne szturchnięcia czy powłóczyste spojrzenia Heather. Ani oskarżenia Alexa, który otwarcie twierdził, że rozpad związku był oczywiście tylko i wyłącznie moją winą (co go to w ogóle obchodziło?). Ani nawet ciche prychnięcia profesora sztuk artystycznych, przewrócenia oczami Hery, klepanie po ramieniu Vina, czy w pół normalna rozmowa z Kyo.
To było normalne i chyba właśnie takiej normalności mi w tej chwili brakowało. 
— Szukałam jakiś książek na temat opieki nad zwierzętami — powiedziała, podnosząc nieco wzrok. — Jeżeli chodzi o sprawdziany, to w życiu się tak nie denerwowałam. Dużo czasu poświęcam na naukę i mam nadzieję, że dostanę chociaż te sześćdziesiąt procent.  A ty? Jesteś dobrym uczniem, Dexter? — Uśmiechnęła się delikatnie, miała naprawdę ładny uśmiech. Szczery, niezbyt szeroki, ale przy tym to pierwsze słowo nabierało zupełnie innego znaczenia. 
— Co się stało, Dexter?  Wyglądasz na bardzo przybitego — zapytała w końcu, ale już po chwili dodała przestraszona: — Znaczy, nie musisz odpowiadać, jeżeli nie chcesz o tym mówić...
Otworzyłem usta, żeby coś powiedzieć, ale z wydobył się z nich tylko śmiech. Przez jeden, krótki moment myślałem, że należał od do kogoś innego, dlatego aż sam zamrugałem ze zdziwieniem.
— Myślę, że będzie lepiej, jeżeli zaczniemy od wersji, że nie zamierzam cię zjeść — poinformowałem dziewczynę, mając nadzieję, że odetchnie dzięki temu z ulgą i nie będzie aż tak się spinać. — Zerwałem z kimś i trochę działa mi na psychę — powiedziałem w końcu cicho, lekko zawstydzony całą sytuacją. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

.
.
.
.
.
.
template by oreuis