Po zakończonych zajęciach, chciałam jak najszybciej wrócić do pokoju, by zająć się nowym pomysłem do wykonania. Musiałam spisać potrzebne materiały, a potem zdobyć je w mieście. Nie miałam jeszcze konkretnego planu, ale przypadek Yevgeniego zainspirował mnie do myślenia i od kilku dni mój szkicownik zalewały różnorakie projekty, a każdy z nich wydawał się być dobry. Ale jednak każdemu z nich czegoś brakowało i to najbardziej mnie dręczyło.
Musiałam jednak działać szybko, jeśli nie chciałam, by mój przyjaciel zakończył żywot w tak nędzny sposób, jakim był upadek ze schodów lub potknięcie się o własne nogi…
Rozmyślając nad kolejnymi pomysłami, weszłam do pokoju. Moje współlokatorki jeszcze nie wróciły, ale byłam pewna, że niebawem się tu zjawią. Tymczasem miałam wystarczająco czasu na rozmyślania.
Usiadłam przy biurku i zaczęłam wstępnie zapisywać potrzebne zasoby do wykonania roboty, a w międzyczasie kreśliłam w szkicowniku dodatkowe elementy.
W pewnym momencie do pokoju weszła Hannah, jedna z moich współlokatorek. Dziewczyna niewiele wyższa ode mnie, bardzo spokojna i super miła. Choć wyglądała jak lalka, ze sporą warstwą makijażu, tak naprawdę nie była taką, na jaką mogłaby wyglądać. Zresztą, nigdy nie patrzyłam na skorupę człowieka, a jego wnętrze, czyli zawartość owej skorupy.
Ona i Hanabi były chyba najlepszym możliwym trafem dla mojego przypadku.
— Cześć, Hannah. Już odpoczynek czy masz jeszcze na dziś jakiś plan? — spytałam, odwracając się do niej przodem na obrotowym krześle przy biurku.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz