niedziela, 3 września 2017

Od Aureliona, CD Henio

Noc spędzona poza akademikiem. Niezbyt mądre, ale cóż poczynić. Targające mną emocje oczekiwały przesiedzenia całego zmierzchu na dworze, wieszając się na drzewach, przeskakując po gałęziach, odpoczywając na chłodnej, wręcz zamarzającej trawie. Zimno trzaskało w moją twarz. Mimo, że dni były już ciepłe, noce dalej kojarzyły się z tymi, które panowały jeszcze jakiś czas temu. Nienawidziłem zimna, szczerze go nie cierpiałem, ale co poradzić. Nie mogłem usiedzieć w miejscu, a wizja przesiadywania w swoim pokoju nie była zbyt zachęcająca. Poduszki na łapach mi odmarzały, a żuchwa latała w górę i w dół, ciągnięta przez skurcze. Jeśli nie umrę tego wieczoru, będę szczęśliwy i zawiedziony jednocześnie. Wszystko działo się ta nagle, szybko... za szybko.
Współlokatorzy spali, gdy wparowałem do pokoju. Gorący prysznic, rozmasowanie sztywnego ciała, względne ogarnięcie swojego wyglądu, ubranie się i wyjście na śniadanie, po zagarnięciu najpotrzebniejszych rzeczy. Nie będę ich budził. W końcu mają budziki, prawda? Alarmy? Technologia w tych czasach to oczywista oczywistość, jeśli jej nie znają, sory memory, ale zginą.
Na śniadaniu się leniłem. Jak zawsze. Ściskałem chleb w palcach, ugniatałem, niemrawo dziubałem szynkę. Upijałem sok pomarańczowy. Nawet nie zauważyłem, kiedy dosiadł się do mnie Alex i zaczęliśmy gadać, podśmiechując się co jakiś czas. Pochłonął posiłek szybciej niż ja i wyparował z sali jeszcze prędzej, niż się w niej pojawił. Skończyłem niedługo po nim, prawie przy końcu czasu na zjedzenie. Już miałem kierować się do wyjścia, gdy dojrzałem jego. Chłopaka z mojego pokoju. Miał nałożoną fasolkę. Onienienienie. Nie dam ci tego zrobić młodzianie. Podszedłem do niego i uderzyłem wyprostowanymi dłońmi o blat. Zadrżał na ten ruch, spojrzał na mnie z przerażeniem.
— Idź to wyrzuć, natychmiast. Nie mam zamiaru przeżywać w pokoju komory gazowej, jestem za młody żeby umierać. — Zastukałem palcami o blat. — Plus nie rób tego dla samego siebie, uwierz, nie chcesz mieć potem cały dzień problemów.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

.
.
.
.
.
.
template by oreuis