Uśmiechałem się, słysząc słowa Alexa. Zakochany szczeniak, co z tego, że jestem od niego młodszy. Ślepka mu się świeciły jak mało co, gdy gadał o Mińskim. Doradziłem mu to, co sam chciałbym usłyszeć, jeśli bym kiedykolwiek się zakochał i był w takiej sytuacji. Głos serca to najlepsze, co może być. Czasem bezmyślny, czasem ciągnący nas w wielkie gówno. Jednakże jeśli go nie posłuchamy, to będziemy nieszczęśliwi. Bardzo nieszczęśliwi. To oczywista rzecz, ale dużo ludzi nie zdaje sobie z niej sprawy i na siłę pcha się tam, gdzie im umysł każe. To najgorsze rozwiązanie z możliwych.
Zmienił temat. Szybko, jak to miał w zwyczaju. Posłałem mu ciepły uśmiech, gdy podał mi ręce i złapałem je, by pociągnięty przez chłopaka do pionu, stanąć. Zacisnąłem mocniej palce na kończynach chłopaka i puściłem je, zostawiając dłonie luzem po obu stronach ciała.
— Tylko... tylko zgaszę świeczki — powiedziałem, reflektując się, że zmiana stroju nie będzie konieczna. Był wygodny i akurat na panującą na zewnątrz pogodę. Zdmuchnąłem więc palące się knoty, a następnie podążyłem za chłopakiem, zamykając wcześniej pokój. Wolne kroki. Nie skakał po schodach tak szybko jak Pel, raczej poruszał się leniwiej. Nie tak leniwie jak ja, ale jednak. Szelest trawy pod łapami. Tęskniłem. Bardzo. — W takim razie... wracając, co robiłeś, gdy nie rozmawialiśmy? — Zerknąłem na kroczącego obok mnie białowłosego.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz