środa, 20 września 2017

Od Alexa, CD Aurel

— Burrosy. Burrito z ciasta na churrosy, okraszone wspaniałą, ostrą mieszanką przypraw i ziół... jak było u krwiożerczego dyrka? — Burrosy, burrosy, burrosy. Brzmi smacznie, takie też było tłumaczenie Aurela. Chciałem ich spróbować jak najszybciej, koniecznie. Co prawda nie lubię ostrych rzeczy, ale kiedyś trzeba polubić. Burrosy!
A co u dyrka? To już głębsza sprawa, długa i szeroka, skomplikowana. Nie wiedziałem, czy o tym mówić, nie wiedziałem, czy mi wolno. Po mojej rozmowie przez telefon z Aurelem nie było ciekawie, wręcz przeciwnie. Było okropnie. Pretensje, pytania, moje wygarnianie mu prosto w twarz. Nie tak to sobie wyobrażałem. Rzeczywistość uderzyła we mnie po raz kolejny, zauroczenie nie oznaczało miłości i jednorożców, a jedynie niezrozumienie i ból. Nie tak miała wyglądać moja relacja z Adamem.
— Bardzo dobrze, wszystko w jak najlepszym porządku. Adam jest bardzo kochany, zrobił mi śniadanie, przytulił. Myślę, że jest naprawdę w porządku. A te burrosy może spróbujemy zrobić sami? Jako tako możemy sobie raz na ruski rok skorzystać z kuchni szkolnej, więc czemu nie? To będzie świetna zabawa. — Objąłem go ramieniem, naprawdę cieszyłem się z posiadania takiego przyjaciela, był cudowny. Wyrozumiały. Ciągle przesiadywałem z Adamem, no teoretycznie, a on starał się rozumieć, chociaż widziałem, że był zły, bolało go to. — Dziękuję za troskę, jesteś naprawdę wspaniałym przyjacielem. — Nie czekając, zatrzymałem go i przytuliłem, jak mogłem go nie doceniać w ostatnich dniach.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

.
.
.
.
.
.
template by oreuis