Dobry znak, dziewczyna odwzajemniła mój uśmiech. Oboje byliśmy lekko już podchmieleni alkoholem, z czego ona była w zdecydowanie gorszym stanie, o wiele bardziej wskazującym na spożycie procentów. I to w dużej ilości.
— Własnie miałam to samo powiedzieć. — Zrobiła kilka kroków w moją stronę, ale po chwili zdjęła buty i rzuciła je w kąt pokoju. W międzyczasie przyjrzałem się pomieszczeniu, nic szczególnego, ale jak na studencką kieszeń i tak zalatywało wyższymi sferami. Cóż, niziołki nie były najbogatszym ludem, strzelałem, że rodzina Hery musiała po cichu swoje dołożyć. — Może powinniśmy tak częściej robić? — Zamrugałem zaskoczony.
— W sensie chodzić na randki? — spytałem, ni to z drwiną, ni to z zainteresowaniem. Dobra, teraz tego nie spierdol, Varen.
— Wiesz doskonale o co chodzi, brak kłótni. Chociaż twoja propozycja wcale nie jest taka zła, mogę się nad nią zastanowić. — Poszerzyła jeszcze bardziej uśmiech. Podszedłem do dziewczyny, kładąc łokieć na jej głowie i przybliżając nieco moją twarz do niej.
— Vaaan — mruknąłem, teatralnie przeciągając nieco samogłoski. — Nie sądzisz, że przed randkami powinnaś nieco urosnąć? — spytałem z rozbawieniem, wpatrując się w oczy dziewczyny, mając doskonały widok na kilka piegów na jej nosie. — Powtórz za to swoją wersję ponownie, gdy będziesz trzeźwa. Rozpatrzę wniosek.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz