Wyraz twarzy Alexa zmienił się bardzo szybko. Uszy mu się zaczerwieniły, pewnie powinnam się wycofać, czy tam przeprosić, ale przepraszanie nie jest w moim stylu. Zamiast tego w ostatniej chwili udało mi się powstrzymać słówko "Czajnik", które uporczywie usiłowało opuścić moje usta, ale niestety byłoby to dziecinne posunięcie.
— Słuchaj, ja rozumiem przekomarzanie na powitanie, ale nie wyjebanie na mnie drinków — I teraz to niby moja wina, to on zaczął. — Co ty sobie myślisz?! Dostaniemy wpierdol za to zachowanie. — A z kolei tu miał racje, ale halo? Nie wylałam tych drinków specjalnie! Nie wyprowadziłam go z błędu, jednak za takie wrzaski to już na pewno nas wywalą. Hera pewnie wszystko sobie ustaliła, a teraz zaśmiewała się do rozpuku, widząc, jak się użeramy ze sobą. Na bank miała przynajmniej trochę krwi chochlika... — Daj spokój, mieliśmy się bawić, a wyszła wojna. Zlizuj — może i trochę przesadzam. Dam mu szanse, chociaż dla jego dobra wolę mieć nadzieję, że tylko się przejęzyczył, i to, co naprawdę chciał powiedzieć to "Zluzuj".
Alex ruszył w kierunku łazienki, więc podążyłam za nim. W sumie musiało to wyglądać dziwnie, że wymykamy się w dwójkę do łazienki, ale nie koniecznie mnie to obchodziło. Weszłam za nim do pomieszczenia i obserwowałam jego nieudolne próby wyczyszczenia koszuli. Chciałam mu nawet w pewnym momencie pomóc, ale jednak zrezygnowałam z pomysłu. Zamiast tego zaczęłam się uśmiechać. Chłopak chyba to spostrzegł, bo niebawem chlusnął na mnie wodą. Przez chwilę stałam tylko oszołomiona, ale po chwili się otrząsnęłam niczym zmokły kot i rozpoczęłam kontratak. Nie wiem jak długo to trwało, ale woda była wszędzie. Pewnie jak Hera lub Van to odkryją, to je szlag trafi. Mało mnie to chwilowo obchodziło. W końcu udało mi się opamiętać i stanęłam w bezruchu. Wydało mi się, że słyszałam jakiś przyspieszony oddech w okolicy wanny, ale to prawdopodobnie był tylko Alex. W końcu się otrząsnęłam i uśmiechnęłam lekko:
— Powiem Ci, że nie mam pojęcia czy chciałeś mnie wkurzyć, czy rozbawić, ale chyba oba zadziałały po trochu. A ten drugi drink był przypadkiem, słowo! — nie były to przeprosiny, ale z mojej strony raczej na wiele więcej to nie mógł liczyć — W każdym razie, zaprosiłabym Cię do tańca, ale w tym stanie to raczej niewskazane, więc po prostu sama też nie będę tańczyć i dotrzymam Ci towarzystwa — złość wyparowała, a impreza jeszcze się nie skończyła. Może jest jakaś nadzieja, żeby jeszcze się dobrze bawić? Czasu nie zostało wiele, ale zawsze coś.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz