W końcu. Parapetówka. Koniec czekania co tam Hera i Heather wylosują. Ognistowłosa od rana wariowała. Biegała dookoła mieszkania, ustawiając coraz to nowe kubki, krzesła, światła i butelki z różnymi alkoholami, z których niektóre wyglądały naprawdę ciekawie i osobiście nie miałam ochoty próbować, jak smakuje substancja znajdująca się w ich wnętrzu. Na początku próbowałam pomóc mojej zdenerwowanej współlokatorce, ale potem i tak chodziła, i poprawiała wszystko, krzycząc, że nie zdążymy. Zajęłam się więc swoimi sprawami, w końcu dopiero dzisiaj się tu wprowadziłam. Ułożyłam ubrania w szafie, postawiłam sztalugę, pościeliłam łóżko. Byłam bardzo zadowolona z wyglądu mojego nowego pokoju; biała szafa w rogu, biurko, łóżko z czerwoną pościelą, czarny dywan z złotymi kwiatami. O tak, zdecydowanie mogłam tu mieszkać. Gdy już zaczęło się robić późno, przygotowałam się na imprezę. Z szafy wyjęłam białą sukienkę, idealną na ten wieczór. Delikatna, z odkrytymi plecami, na ramiączkach, z przodem wysadzanym brylancikami i dołem, który zdawał się układać sam z siebie. Przejrzałam się w lustrze. Jasny materiał odbijał się od mojej skóry i włosów. Lekki makijaż podkreślał oczy, a złoty wisiorek okrążał szyję. Słychać już było krzyki oburzenia pierwszych gości, szybko były tłumione przez Herę, która musiała zapewniać wszystkich, że tak, losowanie naprawdę było losowe. Ostatni raz spojrzałam na siebie i zdecydowanym krokiem skierowałam się w stronę salonu. Tak jak przewidywałam było już sporo ludzi. Niektórzy ubrani bardziej oficjalnie, niektórzy mniej. Odwróciłam się i ujrzałam Varena, który dostawszy swoją karteczkę od królowej balu nie wydawał się specjalnie zaskoczony. Wszedł w głąb mieszkania nie zauważając mnie. W szarej koszulce i skórzanej kurtce zaliczał się do mniej wystrojonych gości, ale, pasowało to do niego. Nie potrafiłam sobie wyobrazić go w marynarce. Dobra, koniec tego rozmyślania. Podeszłam do chłopaka, akurat stojącego do mnie tyłem, i delikatnie dotknęłam jego ramienia.
— Dzień dobry, czy szuka pan kogoś? — powiedziałam uśmiechając się pod nosem.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz