Dziewczyna obróciła się zaskoczona, próbując dopasować moją twarz do właściwych personaliów. Poszerzyłem nieco uśmiech, mając nadzieję, że wyglądam przyjaźnie i otwarcie, a nie jak superzłoczyńca i psychopata w jednym, wypuszczony przez pomyłkę z więzienia na Wyspie Św. Brygidyny czy Axtońskiego Zakładu Karnego. James, na cesarza, wdech i wydech, nic się nie dzieje, skąd u ciebie nagłe dreszcze w rozmowie z płcią przeciwną? Głowa do góry, uśmiech szeroki i tylko nie pomyl kroków.
— Yhym... — zawahała się, jest źle, spróbuj sprawiać nieco lepsze wrażenie, panie przewodniczący. — Dobrze. — Uśmiechnęła się lekko, złapała mnie za rękę i popchnęła w kierunku środka sali. Zamrugałem zaskoczony, w sumie, praktycznie myślałem już, że po raz pierwszy zostanę... odrzucony? Chyba można ująć to w ten sposób.
Muzyka była szybka, skoczna, ale przy tym umożliwiała w miarę sensowne pląsanie w tym kolejnych dźwięków. Lubiłem tańczyć, w miarę znałem kilka prostszych i trudniejszych kroków, doskonale operując partnerką, która, co prawda cały czas zerkała na nogi. Z jednej strony było to urocze, z drugiej miałem wątpliwości, czy czerpie w taki sposób jakąkolwiek przyjemność z tego tańca. Przyciągnąłem ją nieco bliżej siebie, pochylając nieco głowę, żeby znaleźć się blisko ucha dziewczyny. Muzyka była zbyt głośna, żeby próbować w ogóle ją przekrzykiwać przez tyle decybeli.
— Zaufaj mi, poprowadzę cię — mruknąłem nieco głośniej, upewniając się, że usłyszy mimo trwającej piosenki.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz