Związałam włosy w dwa warkocze i przekrzywiłam głowę. Zbyt dziecinnie. Rozplątałam je pospiesznie i posłałam swojemu odbiciu krytyczne odbicie w lustrze. Od godziny zajmowałam się makijażem, ciuchami i włosami, a nadal nie osiągnęłam odpowiedniego efektu. Z ubrań zdecydowałam się na czarne jeansy, czarną podkoszulkę i koszulę w czarno białą kratę. Z sukienki zrezygnowałam, gdy okazało się, że czarna rozkloszowana z koronką na całej długości ramion i dekolcie, nie ma dziury na ogon. Normalnie zwyczajnie bym takową zrobiła, ale nie miałam czarnej nici. Najbardziej klasycznej ze wszystkich nici brakowało w moim zbiorze. Chyba pora się wybrać na zakupy.
Przeniosłam ciężar ciała na drugą nogę i poprawiłam grzywkę. Może jednak rozpuszczone? Złapałam włosy i upięłam je niechlujnie na czubku głowy, żeby poprawić kreski. Zerknęłam na siebie w lustrze i opuściłam ręce. To jest to, zrobię koka. Na powrót rozpuściłam włosy, po czym spięłam je mocniej, zważając, żeby tym razem kok był z tyłu głowy. Z przodu zostawiłam luźno grzywkę i kilka pasemek przy skroniach. Idealnie. Pochyliłam się do lustra i złapałam eyeliner, szybko uporałam się z poprawkami. Przeciągnęłam się i wyszłam z łazienki. Gotowa do wyjścia, zarzuciłam na siebie skórzaną kurtkę, którą po namyśle jednak odłożyłam, i wyszłam.
~~*~~
Już przed drzwiami wiedziałam, że powinnam była wziąć watę. Moje wrażliwe uszy już teraz przeżywały agonię. Zebrałam się jednak w sobie i zapukałam do drzwi.
Otworzyła mi rozpromieniona Hera, która chyba już była pijana, albo po prostu podekscytowana imprezą:
— Cześć, Joce! — Przepuściła mnie do środka, a mnie momentalnie eksplodowały bębenki — Trzymaj wizytówki .— Wcisnęła mi je w dłonie. — I piwo! — W drugiej ręce wylądował napój. — Baw się dobrze!
Zanim zdążyłam odpowiedzieć, zniknęła. W pierwszej kolejności skierowałam się do łazienki, żeby zwinąć Herze trochę waty. Na szczęście była wolna, co również oznaczało, że ludzie jeszcze nie byli na tyle pijani. Albo byli już tak bardzo pijani, że nawet nie starali się dobiec do kibla.
Otworzyłam pierwszą szafkę, ale znajdowały się w niej środki czystości. Druga okazała się strzałem w dziesiątkę. Przy podpaskach leżało opakowanie waty. Od razu je złapałam i wyciągnęłam spory kawałek, krzywiąc przy dźwięku jaki wydał. Wepchnęłam sobie sporą porcje do uszu, sprawdzając przy tym, żeby nie było widać. Kocich uszu nie da się tak łatwo zasłonić jak ludzkich. Dźwięki przycichły znacznie, chociaż słuch wciąż był nadzwyczaj dobry. Słyszałam Herę gdzieś w kuchni, dyskutującą o ilości drinków z Van. Wyszłam do pokoju i w końcu przyjrzałam się wizytówce, którą wręczyła mi organizatorka imprezy. Jest na niej fantazyjnymi literami napisane słowo Alex. I skąd ja mam niby wiedzieć kto to jest? Jeszcze takie imię, że chłopak lub dziewczyna to równie dobrze może być. Pewnie jakiś laik z nowego rocznika, którego jeszcze nie zdążyłam na oczy zobaczyć, chociaż minęło już niemal pół roku szkolnego. Cóż, trzeba się ruszyć i znaleźć partnera. Powąchałam szklankę, którą wręczyła mi Hera. Odór piwa uderzył mi w nozdrza, że oczy aż zaczęły mi łzawić. Mimo tego upiłam łyka i uśmiechnęłam się z zadowoleniem. Smak był obrzydliwy, ale w końcu to alkohol.
Ruszyłam przez pokój, patrząc w różne strony. Zauważyłam dziewczynę, która miała tak fatalnie dopasowaną sukienkę, że w oczy kuło. Inna, która i tak była już wysoka jak żyrafa, miała obcasy na kilometr i zdecydowanie górowała nad swoim partnerem. Jakiś inny chłopak miał tak tłuste włosy, że wyglądały na żelowane na caluteńkiej długości. Wszyscy byli wystrojeni, jedni wyglądali lepiej, inni gorzej, ale ja zdecydowałam się zdecydowanie na jeden z najbardziej nieimprezowych stroi ze wszystkich. Gdzieś po lewej zamajaczyła mi kanapa, więc postanowiłam na chwilę przysiąść, żeby poobserwować ludzi. Ktoś już na niej siedział, więc przycupnęłam z brzegu i przyjrzałam się chłopakowi. Miał na sobie czarne rurki i koszulę z dość dużym dekoltem. Wyglądał nawet dobrze, chociaż wydawał się czymś poirytowany. Miał jednak dziwaczną fryzurę, sam kolor włosów był dziwny, ale ułożenie jeszcze gorsze. Miałam już zamiar mu to wytknąć, ale stwierdziłam, że nie będę zrażać do siebie ludzi na imprezie. Odwróciłam głowę, ale niemal natychmiast chłopak postanowił do mnie zagadać:
— Też czekasz na swoją parę? — zapytał, ale najwyraźniej nie oczekiwał odpowiedzi, bo paplał dalej — Borze zielony, który idiota to wymyślił. Dobrali mi jakąś Joce, nawet nie wiem, co to za dziewczyna. Nie wiem nawet, dlaczego to dziewczyna. Przecież wyraźnie powiedziałem, że jestem gejem, do cholery. W dodatku przyszedłem na imprezę, a nie durne randki.
Uniosłam kpiąco brwi w odpowiedzi na jego wypowiedź. Uśmiechnęłam się chytrze. No dobrze, skoro tak myślisz Alex.
— Masz lepiej niż ja, dziewczyny ze starszej klasy są niczego sobie. — To było słabe, zaraz się zobaczy .— Znając życie, to ta cała Alex nie będzie się kłopotała żadnym stylem. Nienawidzę ludzi, którzy nie patrzą, co na siebie ubierają. Albo włosy! — Z rozkoszą patrzyłam jak zmienia się wyraz jego twarzy. — Aż słabo mi się robi, kiedy widzę ułożenie niektórych fryzur. Skoro dziewczyna z uszami może sobie zrobić normalną fryzurę, to dlaczego to nie wychodzi zwykłym ludziom? Kucyk? Błagam... — westchnęłam teatralnie, czekając na reakcje chłopaka
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz