Rozejrzałem się wokoło, podczas gdy głośna muzyka dudniła w moich uszach. Byłem zdecydowanie za mało pijany, żeby całkowicie odprężyć się, gdy wokół było tyle ludzi, których nadal należał zabawić i zadbać. Dexter został w końcu ogarnięty przez Fomę, w rezultacie spędziłem dłuższą chwilę w towarzystwie organizatorki zabawy, wywijając na parkiecie i udowadniając ludziom, dlaczego powinno się bawić i nie bać. Powoli stawali się coraz bardziej rozluźnieni, nastawieni na dobrą zabawę. Zawsze powtarzałem, że żeby się dobrze bawić, to trzeba się upodlić i zapomnieć o granicach, o tym, że wygląda się głupio. Po alkoholu i tak nikt nie będzie tego pamiętał.
Przeprosiłem Herę, która od razu pognała do grupki znajomych, rozmawiających o czymś zażarcie, a sam udałem się w kierunku szwedzkiego stołu. Wziąłem whiskey, która ewidentnie była lepszej jakości niż reszta trunków, stwierdziłem, że ominęła mnie na pewno wizyta Mińska, który co prawda mignął gdzieś tam w tłumie, ale uznałem to za halucynację.
Upiłem łyk alkoholu, potrącając łokciem jakąś dziewczynę.
— Przepraszam — mruknąłem, ale po chwili spojrzała na mnie zdezorientowana. — Jestem James, Aya, prawda? Co tu robisz, gdzie jest twoja para? — spytałem z zaskoczeniem. Co prawda sam byłem bez swojej, ale nie wątpiłem, że Hera wybaczyłaby dexomie nawet, jeżeli wystawiliby w ten sposób pół szkoły, ale dziewczyna wyglądała prędzej na zagubioną, niż wystawioną.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz