poniedziałek, 18 września 2017

[EP] Od Ayi, CD James

Po dłuższym rozglądaniu się po pomieszczeniu stwierdziłam, że najwidoczniej Madeline jeszcze nie zjawiła się na imprezie. Postanowiłam więc odrobinę się posilić i ku swojej radości ujrzałam obficie zastawiony jedzeniem i piciem stół szwedzki. Cóż, przynajmniej nie będę głodna do końca imprezy, jeśli moja para się nie znajdzie. 
Jak wielka była moja radość, gdy ujrzałam ile słodkości jest na stole. Tak samo wiele było słoności i alkoholu, ale wszystko w jakiś sposób było zrównoważone… No, może oprócz alkoholu, gdyż zauważyłam, że już więcej stoi na boku butelek pustych niż pełnych na stole. Norma. 
Chwyciłam jakiegoś pierniczka, a do kubka nalałam ponczu. Oparłam się o stół tyłem i wróciłam do oglądania ludzi na parkiecie. Czułam się tak, jakbym podpierała ścianę… w tym wypadku stół, ale jeden kij. 
Kiedy już któryś raz przechyliłam swój kubek, ze smutkiem zauważyłam, że zadziwiająco dobry poncz już cały trafił do mojego przewodu pokarmowego, więc odwróciłam się, by nalać sobie drugą porcję. 
Akurat, gdy zapełniłam już kubek do połowy, pogrążona w myślach, których przez muzykę nie słyszałam, zostałam lekko potrącona przez chłopaka, którego dopiero teraz zauważyłam obok siebie. 
— Przepraszam — mruknął.
Spojrzałam na niego lekko zdezorientowana. Bardziej swoją ślepotą, niż jego osobą. Wiadomo było już mi i znającym mnie ludziom, że potrafię mocno się zawiesić w swoim świecie, ale nie spodziewałam się, że potrafię to zrobić na tyle, by nie zauważyć choć procentem swojej świadomości, obecności innego człowieka tuż obok. 
— Jestem James, Aya, prawda? Co tu robisz, gdzie jest twoja para? — zapytał chyba lekko zdezorientowany. 
Zastanawiałam się, skąd zna moje imię, ale sekundę później połączyłam fakty. Przecież to przewodniczący James Hopecraft. Kilkakrotnie widywałam go na korytarzach akademii, ale jakoś nigdy nie miałam z nim osobistej styczności. 
— Miło mi cię poznać. Tak, zgadza się, jestem Aya, a co do mojej pary, to chyba wciąż jej nie ma. Nie wiem, jak ją poznać, więc nie wiem za kim mam się rozglądać — oznajmiłam. — Może sama mnie odnajdzie. Madeline Bond. Kojarzysz ją może? 
Miałam nadzieję, że jednak wie, o kim mówię. Jednocześnie, nawet jeśli wskazałby mi ją nawet teraz, to szkoda byłoby przerywać rozmowę. Nie wiedziałam, czy mielibyśmy jeszcze kiedyś okazję pogadać, więc liczyłam raczej na odpowiedź typu: „Znam, ale nie widziałem jej tu jeszcze”. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

.
.
.
.
.
.
template by oreuis