Profesor przeprosił mnie na moment, następnie wyszedł na świeże powietrze. Sama skierowałam się do stolika z napojami, nalewając sobie jakiegoś drinka zrobionego na szybko, decydując się szybko upić, mało pamiętać i wstać juto w miarę wypoczęta, ciesząc się jak najmniejszym kacem. Chociaż znając życie, od samego rana będę już wyć i marudzić, że moja głowa zaraz mi odpadnie, a przynajmniej wyraźnie sygnalizuje, że pragnie się oderwać od reszty ciała.
— Heat! — Odwróciłam się, widząc kątem oka, jak w moim kierunku zmierza ognistowłosa organizatorka imprezy. Uśmiechnęłam się szeroko, widząc, jak hasa radośnie przez tłum, zwinnie prześlizgając się między lekko lub bardziej pijanymi uczestnikami imprezy. — Foma zmył się z Dexterem, ogarnę w razie czego Wandę. — Mrugnęła do mnie. — A na razie pozwól, że powrócę do nawracania Vina na jedyną słuszną partnerkę życiową. — Roześmiała się głośno, znikając zaraz w tłumie i podbierając jeden ze stojących na stole drinków. To nie mogło skończyć się dobrze. Do mieszkania zdecydowanie wolałam nie wracać, chłopakom należała się odrobina wytchnienia, zwłaszcza, jeżeli mieliby się w końcu zacząć zachowywać jak dorośli i pogadać, inaczej ich obu wykastruje jutrzejszego poranka. W tłumie mignął mi również James, który za każdym razem, gdy go widziałam, tańczył z inną dziewczyną, w większości wpatrzoną w niego jak w obrazek. Przewróciłam oczami, machając dłonią w jego kierunku, gdy nasze spojrzenia się spotkały. Przecisnął się do mnie przez tłum, zaczynając standardową towarzyską gadkę-szmatkę. Miałam już otworzyć usta, żeby rzucić jakiś komentarz, ale ostatecznie milczałam, stopniowo uśmiechając się nieco bardziej i bardziej. Ostatecznie, to przecież James, a ja miałam wystarczająco dużo na głowie, żeby przejmowanie się i bycie zazdrosną odpuścić jako jedne z pierwszych rzeczy na mojej liście.
— Przepraszam, muszę kogoś znaleźć — przerwałam mu w połowie, odsuwając się nieco. Zgarnęłam ze stołu butelkę najlepszej whiskey podrzuconej przez Mińska, rzucając przepraszający uśmiech i uciekając w kierunku drzwi, którymi chwilę wcześniej wyszedł profesor. Odetchnęłam głęboko lekko zimnym powietrzem, podchodząc do stojącego do mnie plecami mężczyzny.
— Mam whiskey — rzuciłam, patrząc na księżyc i stojąc obok. — A pan zdecydowanie wygląda, jakby potrzebował się napić — mruknęłam, spoglądając na niego. Zarówno jego postawa, jak i emocje, wskazywały na nieco... upadły stan ogaru mężczyzny. — Skąd nagłe czarne myśli?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz