Zdecydowałam się nie podejść od razu do profesora, stwierdzając, że potrzebuję na to przynajmniej jednego drinka więcej, bo ten powitalny był zdecydowanie niewystarczający. Rozejrzałam się wokoło, zastanawiając się, gdzie się przyczaić przez kilka krótkich momentów. Dostrzegłam najpierw Jamesa i Dextera, kłócących się z Herą, zanim uznałam, że najłatwiejszym sposobem będzie ogarnięcie tutejszej kuchni, a przynajmniej przygotowanie bardziej sensownego i czystego drinku, który nie zapewni mi szybkiego zgonu. Ognistowłosa była cudowna, naprawdę, niekwestionowana królowa wszystkich imprez, ale mieszanie dziesięciu rodzajów alkoholi i nazywanie to "Kociołkiem Panoramiksa" nie sprawi, że po pięciu większych łykach człowiek nie umrze.
x X x
Zgarniam piwo smakowe i udaję się z butelką na zewnątrz, do ogródka. Noc jest ciepła, nie muszę się martwić zakładaniem kurtki, a niebo wystarczająco czyste, żebym mogła bez żadnego problemu napatrzeć się na gwiazdy. Kątem oka zauważam najpierw Mińska, który przemyka się gdzieś tam ze zgrzewką jakiejś whisky lepszej jakości. Wchodzi do środka i równie szybko wychodzi, a ja orientuję się, że ktoś stoi za mną. Odwracam się i widzę profesora Remusa. Otwiera usta, ale daję radem go wyprzedzić i przeprosić od razu.
— Przepraszam, nie wiedziałam, że nauczyciele też mają być losowani. Zakładam, że wolałby spędzić pan ten wieczór z kimś, kto jest bliżej granicy pełnoletności — mamroczę pod nosem z bladym uśmiechem.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz