Pytanie niby łatwe, ale osoby mojego pokroju nie miały szans, by uzyskać na nie odpowiedź. Od dziesięciu minut stałam w kącie pokoju, przyglądając się uważnie karteczce, na której widniało czarno na białym jakieś imię, które podobno było męskie. Tak przynajmniej twierdziła Hera. Dobra, wdech i wydech, Hannah. Może Foma nie okaże się taki zły, co? Szanse są pewnie mniej więcej takie, jak to, że dzisiaj w nocy nie wypiję ani łyka alkoholu. Czyli, jednym słowem, zerowe.
Przeprosiłam. Znowu przeprosiłam. Tańczący uczniowie chyba nie chcieli tego usłyszeć, bo ostro mnie popychali. Parę wylało na mnie nawet trochę picia, co niewątpliwie miało w sobie alkohol.
— Przepraszam, jak masz na imię? — Kolejna osoba tego wieczoru, którą spytałam się o imię, świetnie. Akurat ten chłopak siedział na kanapie, uważnie studiując otoczenie dookoła siebie. Przygotowałam się już do odpowiedzi, każdej, naprawdę, ale nie tej, że będzie tą którą chciałam usłyszeć od piętnastu minut.
— Foma. — Zaraz, czy to imię na karteczce na pewno nie było "Foka"? Jak na razie imię blondyna siedzącego na stołku było najbliższe temu co na zwitku papieru.
— O Boże, naprawdę? — wypowiedziałam to jednym ciągiem, z prędkością karabinu maszynowego. Ale przecież to niemożliwe, prawda? Hera mogła sobie ze mnie żartować, i mogło być to imię damskie.
— Jak chcesz to możesz nie wierzyć, ale tak, naprawdę. — Rozdziawiłam usta szeroko, patrząc niedowierzająco na Fomę. Dopiero po chwili zdałam sobie sprawę, że musi to dziwnie wyglądać, więc zamknęłam je.
— Hannah, miło mi — mruknęłam speszona, poprawiając włosy.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz