Zgarnąłem kilka odstających włosków ręką, krótki kucyk na mojej głowie musiał być idealny. Wychodzę do ludzi, w dodatku wymyślili jakieś durne randki, muszę być ładny. Chociaż nadal nie rozumiem po cholerę mi ta randka, Adam sam powiedział mi, że lepiej żebym się do nikogo nie przylepił. I tak, nadal nie wierzę, że to powiedział.
Hera wepchnęła mi karteczkę do ręki, rzuciła, żebym dobrze się bawił i zniknęła. Zostawiła mnie, podła pusia.
Skierowałem się w stronę kanapy, zabierając chwilę wcześniej drinka. Okej, okej, alkohol i ja to złe połączenie, ale po jednym nic się nie stanie, prawda? Prawda. Chyba. Spojrzałem w końcu na kartkę. "Joce". Kto to był, do cholery? Nie znałem dziewczyny (kto wpadł na pomysł podesłania dziewczyny 100% gejowi?), nie miałem pojęcia, z której jest klasy. Jakiej rasy była, jak wyglądała?
Nie minęła chwila, a obok usiadła dziewczyna. Kocica. Kotołak. Chuj wie! Czerwone włosy, niziutka, z puszystym ogonem, który nie był tak zajebisty jak ten Aurela. Właśnie! Biedny prawie płakał przed przyjściem tutaj, co będzie się działo za kilkadziesiąt minut? Przywitała się ze mną, miętosząc karteczkę w palcach. Ubrana w koszulę w kratę i legginsy. Zwyczajnie.
— Też czekasz na swoją parę? Borze zielony, który idiota to wymyślił. Dobrali mi jakąś Joce, nawet nie wiem, co to za dziewczyna. Nie wiem nawet, dlaczego to dziewczyna. Przecież wyraźnie powiedziałem, że jestem gejem, do cholery. W dodatku przyszedłem na imprezę, a nie durne randki. — Zacząłem mówić z wyrzutem, a mina dziewczyny diametralnie się zmieniła. Już się nie uśmiechała.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz