— Rozmawiać, mówisz? — zapytał, podnosząc brew. — Nieważne, zaraz wracam. — Odepchnął mnie od siebie, następnie ruszył na spotkanie przygodzie i ogarnianie wszystkiego na raz. Zostałem na zewnątrz, decydując, że chłopak sam spokojnie sobie poradzi, a we dwóch zrobiliśmy już i tak wystarczająco dużo zamieszania. Nie powinniśmy przyćmić chwały Hery, ale zawsze lepiej zniknąć z widoku jak najszybciej, tak na wszelki wypadek. Stojąc pod ścianą, żałowałem, że nie mam przy sobie nawet jednej fajki, już o całej paczce nie mówiąc, choć korciło niezmiernie.
— Orientuj się — parsknął chłopak, rzucając mi mój płaszcz. — Idziemy? — Zamrugałem zdezorientowany, nawet nie wiedziałem, kiedy wrócił. Uśmiechnąłem się, skinąłem głową i mruknąłem coś pod nosem o tym, żeby prowadził, bo jeszcze u nich w mieszkaniu nie byłem.
Droga upłynęła nam szybko, w ciszy, cieple palców, bo sam nie wiem, w którym momencie złapałem chłopaka za dłoń. W końcu dotarliśmy do małego mieszkania w kamienicy, gdzie mieszkał Foma razem z Heather. Weszliśmy do środka, zabraliśmy jakieś tanie wino z lodówki, nalaliśmy do kieliszków i rozsiedliśmy się na kanapie, z chłopakiem między moimi nogami, opatuleni kocami, włączając telewizor. Akurat leciała jakaś durna komedia romantyczna, więc Foma skoczył po popcorn. Ostatecznie wylądowaliśmy, śledząc przygody filmowego bohatera z moją brodą, opartą o ramię chłopaka, którego tuliłem do mojej klatki piersiowej.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz