niedziela, 17 września 2017

[EP] Od Dextera, CD Foma

Foma zdawał się być z jednej strony zirytowany moim uśmiechem, a z drugiej... Nie umiałem rozmawiać. Po prostu, udowadniałem to już wielokrotnie, że mogę bawić śmiechem, grać ludźmi, kierować odpowiednio konwersacją, ale jednocześnie tematy bliższe sercu czy bardziej intymne potrafiły przyprawić mnie o elokwencję mimozy. 
Chłopak pokręcił głową i spojrzał na mnie ze złością.
— Dexter — westchnął, podnosząc wzrok. — Potrzebuję słowa. Ja... — Schował twarz w mojej szyi, obracając się nieco. Tym razem to ja rzuciłem naszemu ochoczo podglądającemu stadku wrogie spojrzenia. Pierwsze osoby czmychnęły od razu, ostatnie, gdy upewniłem się, że zostali odpowiednio zaprogramowani, aby zniknąć i nikomu nie powtarzać o tym, co widzieli. — Przepraszam —mruknął. — "Tak" lub "nie". Tylko tyle. Proszę. Nie chcę więcej. Tylko ciebie i jednego słowa. — Przejechał dłonią przez moje włosy. Odsunąłem nieco od siebie chłopaka, poszerzyłem uśmiech i pocałowałem go, nie zważając na pozorny opór chłopaka. Złapałem jego dłonie, mocno ścisnąłem palcami i przycisnąłem nieco ciałem do ściany.
— Chyba sobie jaja robisz — prychnąłem, patrząc w oczy Fomy. — Raz byłem wystarczająco głupi, żeby dać ci odejść, drugi raz nie popełnię tego błędu. Chyba zgłupiałeś, jeżeli myślisz, że ciebie mógłbym nie kochać, do cholery. Z twoim kawoholizmem, wiecznie zmęczonymi oczami, potłuczonymi okularami, narzekaniem na Herę, wkurzającą młodszą siostrą, która wtrynia się w cudze sprawy i... — przerwał mi, wyrywając się. Prawą dłonią pogłaskał mój policzek, lewą przytknął mi do ust w geście uciszenia. 
— Chodziło mi o jedno słowo, nie cały wykład — parsknął śmiechem. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

.
.
.
.
.
.
template by oreuis